Warszawa nie dostanie sekundników przy światłach?

Warszawa nie dostanie sekundników przy światłach?

Warszawa nie dostanie sekundników przy światłach?
Źródło zdjęć: © [Zdjęcie sygnalizacji świetlnej z timerem z Shutterstock.com](http://www.shutterstock.com/pl/pic156207893/stockphototrafficsignonpassgreencolorwithcountdownofsecondsoncloudybackground.html?src=XSWUt8V7AIE5k6PhvXrQ123)
Mariusz Zmysłowski
19.10.2015 11:37, aktualizacja: 02.10.2022 09:17

Warszawa - największe miasto w Polsce, stolica kraju. Mogłoby się wydawać, że organy zarządzające sercem naszego państwa dążą do tego, by stanowić wzór dla innych. To tu powinniśmy dostrzegać innowacyjne rozwiązania na każdym kroku. Niestety, tak proste i pożądane przez kierowców rozwiązanie jak sekundniki przy sygnalizacji świetlnej przerastają możliwości specjalistów od ruchu drogowego stolicy. A może po prostu brakuje chęci? Jakie są wady, a jakie zalety tego rozwiązania?

W ubiegłym roku sekundniki przy sygnalizacji pojawiły się w Krakowie. Wcześniej otrzymali je też kierowcy między innymi Płocka, Torunia, Bełchatowa, Radomska i Wrocławia. Sekundniki nie są też niczym egzotycznym poza Polską. Ich funkcja jest bardzo prosta - odliczają one czas do końca trwania danego sygnału świetlnego - zielonego lub czerwonego.

Sekundniki przy sygnalizacji świetlnej - zalety

Jakie są zalety takiego rozwiązania? Spełniają one funkcję informacyjną, która dla kierowców chcących jechać oszczędnie jest bardzo istotna. Obecnie trudno jest przewidzieć kiedy światło zmieni się z czerwonego na zielone. Jedynie obserwując dokładnie otoczenie skrzyżowania - ruch poprzeczny, sygnalizację pieszych - możemy wywnioskować czy za chwilę zapali się czerwone, czy być może zdążymy przejechać na tym zielonym. Są to jednak sygnały, które kierowca może odczytać dopiero w ostatniej chwili. Tymczasem sekundnik widoczny z daleka informuje z dużym wyprzedzeniem ile mamy jeszcze czasu do czerwonego. Dzięki temu kierowca wie czy może spokojnie nie zdejmować nogi z gazu, czy lepiej zacząć wczesne hamowanie silnikiem lub wybieg z rozsprzęglonym napędem i zaoszczędzić paliwo, tym samym ograniczając emisję szkodliwych substancji do atmosfery, o którą tak walczy się wprowadzając coraz bardziej restrykcyjne normy.

Dzięki sekundnikom kierowcy mogą również dowiedzieć się czy bezpieczne będzie wjechanie na skrzyżowanie, jeśli czekamy np. w kolejce do skrętu w lewo. Może się okazać, że ze względu na niespodziewaną zmianę na czerwone, możemy nie zdążyć w swojej turze, blokując przejazd tym, którzy jadą w poprzek naszego kierunku. Naturalnie, zgodnie z przepisami nie powinniśmy wjeżdżać na skrzyżowanie, jeśli nie mamy pewności czy je opuścimy. Informacja z sekundnika upłynniłaby ruch, dając jasna wiadomość czekającym w kolejce czy zdążą czy nie, bez konieczności zgadywania i podejmowania ryzyka. Sekundniki odliczające do zielonego mogą z kolei pozwolić wcześniej przygotować się kierowcy do ruszenia.

Reasumując, sekundniki przy sygnalizacji świetlnej pozytywnie wpływają na płynność ruchu i pozwalają zredukować ilość szkodliwych substancji w powietrzu w mieście, o co walczy wiele organizacji między innymi popularyzując komunikację rowerową i środki masowego transportu.

Sekundniki przy sygnalizacji świetlnej - wady

Nie da się ukryć, że sekundniki nie są rozwiązaniem idealnym. Ich jedyna poważna wada wynika jednak z braku dyscypliny wśród kierowców. Sekundnik odliczający do światła czerwonego może spowodować skutek odwrotny. Zamiast zachęcić kierowców do zwolnienia przed zbliżającym się nieuchronnie czerwonym, może zmobilizować ich do mocniejszego naciśnięcia gazu, tylko po to, by zdążyć jeszcze na świecącym się zielonym. Tym samym może zwiększyć się liczba samochodów, które wjeżdżają na skrzyżowania z nieprzepisową prędkością.

To między innymi takie przyciski mogą stanowić dodatkowy sygnał zewnętrzny mający wpływ na długość segmentu w cyklu pracy świateł.
To między innymi takie przyciski mogą stanowić dodatkowy sygnał zewnętrzny mający wpływ na długość segmentu w cyklu pracy świateł.

Problemem może też okazać się montaż systemu sekundników. Jeśli program w sterowniku zawiadującym światłami działa wyłącznie na bazie timerów, i tak prowadzi on odliczanie w całym cyklu, więc wystarczy zmodyfikować układ i program tak, by sygnał z licznika czasu wyprowadzić do urządzenia zewnętrznego, wyświetlającego czas pozostały do końca danego segmentu. Problem pojawia się, gdy mamy do czynienia z sygnalizacją akomodacyjną. Tutaj o zmianie sygnału decydują dodatkowe czynniki, np. informacje dostarczane przez pętle magnetyczne, kamery lub przekaźniki uruchamiane przez pieszych przy przejściach. Nie ma wtedy możliwości wyświetlenia czasu do zmiany światła, bo decydujące są dodatkowe czynniki. W Warszawie znacznie ponad połowa skrzyżowań wykorzystuje takie rozwiązania.

Dlaczego nie w Warszawie?

Z jednej strony mamy kierowców i kilku radnych, którzy chcieliby na początek przynajmniej dać szansę sekundnikom na kilku skrzyżowaniach, co umożliwiłoby przeprowadzenie badań i analizy zmian w ruchu i bezpieczeństwie w danych miejscach i w następstwie dałoby pole do dalszej dyskusji. Po drugiej stronie barykady stoją urzędnicy, według których sekundniki są niezgodne z przepisami. Przebrnąłem przez kilka dokumentów, by w końcu dotrzeć do kluczowych wytycznych technicznych. Najpierw kierujemy się do Rozporządzenia Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Tutaj paragraf pierwszy, podpunkt 3) kieruje nas do załącznika nr 3 do rozporządzenia, mówiącego o sygnałach drogowych. Najbardziej istotny jest tu ostatni akapit, mówi on:

Załącznik nr 3 do Dz.U. 2003 nr 220 poz. 2181:

Nie dopuszcza się stosowania sygnałów oraz urządzeń pomocniczych o wzorach innych niż określone w punkcie 10.

Przejdźmy więc do punktu 10. Jak widać faktycznie nie są tu ujęte żadne konstrukcje i wzory barwne, które prawnie dopuszczałyby stosowanie sekundników.

I tutaj mamy impas. Inne miasta stosują sekundniki, które mogą być interpretowane jako urządzenia pomocnicze, o wzorach innych, niż te, które są określone przez przepisy. Co za tym idzie, nie można argumentować wprowadzenia tego rozwiązania w Warszawie faktem, że jest ono już montowane w innych lokalizacjach. Dura lex, sed lex.

Prawo niestety wytrąca z rąk także pozostałe argumenty. Choćby sekundniki miały niezwykle pozytywny wpływ na usprawnienie ruchu w mieście, póki są niezgodne z prawem, nie można ich stosować. Pozostaje więc znacznie wolniejsza ścieżka, która prowadzi przez wprowadzenie zmian w przepisach w pierwszej kolejności, a dopiero później prowadzenie działań lokalnie.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (30)