Etap 8 Rajdu Dakar 2015 – Hołowczyc: „…ale byłby wstyd!”

Etap 8 Rajdu Dakar 2015 – Hołowczyc: „…ale byłby wstyd!”

Etap 8 Rajdu Dakar 2015 – Hołowczyc: „…ale byłby wstyd!”
Źródło zdjęć: © fot. Yazeed AlRajhi Racing Team
Marcin Łobodziński
11.01.2015 21:24, aktualizacja: 02.10.2022 12:57

Dziś motocykle i quady wyruszyły na trasę po zasłużonym odpoczynku, a na odpoczynek pędziły samochody i ciężarówki.

Etap 8: Uyuni-Iquique (ciężarówki : biwak-Iquique, motocykle i quady: Iquique-Uyuni). Na trasę rajdu wracają motocykle i quady, które pojechały w przeciwną stronę do samochodów. Pierwszy raz w historii Dakaru ma miejsce sytuacja, gdy pojazdy poruszają się trzema różnymi trasami. Samochody przejechały Salar de Uyuni – największe na świecie solnisko powstałe w miejscu wyschniętego, słonego jeziora, ale etap ten skrócono, bo część solniska była zalana wodą. Przez kilkadziesiąt kilometrów nie było większych przeszkód i żadnych, więc kierowcy wcisnęli gaz w podłogę. Wczoraj Krzysztof Hołowczyc żartował, że można wcisnąć gaz i iść spać. Dziś powiedział jednak, że było ślisko i bardzo niebezpiecznie. Prawie doszło między nim a Orlando Terranovą do kraksy. Cały odcinek miał mieć 784 km.

Obraz
© fot. Red Bull

Dzisiejszy odcinek został sporo skrócony, bo po wczorajszych intensywnych opadach deszczu i gradu słynne wyschnięte słone jezioro Salar de Uyuni miejscami zrobiło się nieprzejezdne, a miejscami niewiarygodnie śliskie. O mały włos na takim śliskim fragmencie zderzylibyśmy się z Orlym Terranovą. Szukając waypointu wypadliśmy z dużą prędkością z dwóch stron niewielkiej wysepki wprost na siebie. Auta wcale nie chciały skręcać ani hamować i tylko wielkiemu szczęściu zawdzięczamy, że nie doszło do groźnej kolizji dwóch Mini, a tylko musnęliśmy się niegroźnie. Ale byłby wstyd! Potem już szybka i pewna jazda do końca tej sekcji, neutralizacja i start do drugiej części odcinka. Na wydmach cały czas mieliśmy na plecach Naniego Romę. W końcu nas dogonił i zaczął wyprzedzać. Na szczyt słynnej kilometrowej wydmy spadającej do Iquique wpadliśmy równocześnie. Wtedy poczułem to coś, to samo, co przed ostatnim oesem pamiętnego Rajdu Polski ‘96, gdy ściągałem się na śmierć i życie z Deppingiem. Pomyślałem "prędzej zginę, niż dam się wyprzedzić w tym kultowym dla amerykańskiego Dakaru miejscu". Myślę, że cały biwak miał niezłe widowisko. Poszliśmy w dół wszystko co fabryka dała. Mieliśmy na spadaniu ponad 200 km/h. Nani powiedział, że zwariowałem. A to był dla mnie jeden z najlepszych momentów w karierze. Taki, dla których warto się ścigać, a może nawet zginąć. – mówił Krzysztof Hołowczyc (źródło Autoklub.pl).

Obraz
© fot. Xraid

Ciężarówki przeprawiły się nieco inną drogą z wielkimi wydmami. Odcinek specjalny miał łącznie 273 km. Motocykle i quady przejechały wczorajszy etap dla samochodów, a łączna długość odcinka specjalnego to 321 km.

Na mecie pierwsze tym razem były ciężarówki, a za nimi samochody. Najszybszym kierowcą terenówki po raz pierwszy był tegoroczny debiutant Yazeed Al-Rajhi jadący Toyotą Hilux. Saudyjczyk, rewelacja tegorocznego Dakaru był szybszy o ponad minutę od Orlando Terranovy i 2,5 minuty od Nassera Al-Attiyaha. Ten z kolei wyprzedził o 13 sekund Giniela de Villiersa. Hołowczyc uzyskał piąty czas i co najważniejsze pokonał Benharda ten Brinke. Marek Dąbrowski przyjechał 20., Piotr Beaupre 30.

Yazeed Al-Rajhi ucieka Hołowczycowi i może być problem z jego dogonieniem, bo Dakar jest już na półmetku. Dobra wiadomość jest taka, że ten Brinke stracił dziś dużo czasu i obecnie ma stratę do Hołka wynoszącą już 28:14 min.

Obraz
© fot. Red Bull

Po wczorajszych niepowodzeniach kolejne zwycięstwo oesowe zaliczył Eduard Nikolaev. Kamaz Rosjanina był szybszy od Iveco Powerstara Gerarda de Rooya pilotowanego przez Polaka, Darka Rodewalda. Trzeci na mecie zameldował się Andrey Karginov, za nim Ales Loprais i Ayrat Mardeev – lider rajdu. Loprais stracił dziś do Nikolaeva 20 minut, co spowodowało jego spadek na czwartą pozycję w generalce i powrót trzech Kamazów na trzy pierwsze miejsca.

Rewelacyjnym wynikiem może pochwalić się polsko-czeska załoga Tatry Jamal, która uzyskała 12. czas. Ciekawostką jest to, że wczoraj załoga rozważała zatrzymanie się i wezwanie ratowniczego śmigłowca. Robin Szustkowski, uczeń Jarka Kazberuka od początku rajdu zmagający się z grypą był w fatalnym stanie, gorączkował i kilka razy zasłabł. Prowadzący tego dnia Jarek musiał kilka razy zatrzymywać się, żeby Robin mógł chwilę odpocząć i dojść do siebie. Na wycofanie się z rywalizacji nie zgodził się Robin. Lekarze dopuścili zawodnika do startu. Efekt to najlepszy wynik w tegorocznym Dakarze.

Obraz
© fot. Robin Szustkowski/facebook

Po zasłużonym odpoczynku motocykliści wyruszyli na maratońską część Dakaru, a najszybszy był Paulo Gonçalves. Marc Coma i Matthias Walkner przyjechali w tej samej minucie. Coma odrobił aż 6 minut do dwunastego dziś Joana Barredy. Obecnie traci do niego 6:28 min. Gonçalves zbliżył się do Barredy na 10:59 min. Jakub Przygoński miał 28. czas i jest na 24. pozycji w rajdzie. Kuba Piątek dojechał 44.

Obraz
© fot. Rafał Sonik/facebook

Rafał Sonik uległ dziś tylko Nelsonowi Sanabrii, ale zostawił za sobą dwóch rywali. Ignacio Casale na prawie 6 minut, a Sergio Lafuente ponad 26 minut. Dzięki temu Lafuente traci już do Sonika przeszło godzinę, a Casale 21:59 min.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)