Race of Champions, to kończąca sezon impreza będąca ostatecznym sprawdzianem umiejętności kierowców. I niezłą zabawą.
Kto wczoraj zasiadł przed telewizorem o godzinie 18.30 i oglądał Eurosport, ten już wie. Kto nie zasiał, może o tym przeczytać poniżej.
Sebastian Loeb, pięciokrotny Mistrz Świata WRC, po raz trzeci wygrał tą prestiżową imprezę. Na stadionie Wembley w Londynie pokonał nawet samego Michaela Schumachera! O ile Niemca odprawił dość wcześnie (i całkiem łatwo), o tyle w finale zmierzył się z kolejny byłym kierowcą F1
Race of Champions, to kończąca sezon impreza będąca ostatecznym sprawdzianem umiejętności kierowców. I niezłą zabawą.
Kto wczoraj zasiadł przed telewizorem o godzinie 18.30 i oglądał Eurosport, ten już wie. Kto nie zasiał, może o tym przeczytać poniżej.
Sebastian Loeb, pięciokrotny Mistrz Świata WRC, po raz trzeci wygrał tą prestiżową imprezę. Na stadionie Wembley w Londynie pokonał nawet samego Michaela Schumachera! O ile Niemca odprawił dość wcześnie (i całkiem łatwo), o tyle w finale zmierzył się z kolejny byłym kierowcą F1
, Davidem Coulthardem. Walka była zażarta. Finał składał się z trzech wyścigów. Każdy w innym pojeździe. Pierwszy wygrał Loeb, drugi Coulthard, zatem wszystko okazało się dopiero w ostatniej batalii. Na mecie Coulthard był 0,3 sekundy za Sebastianem Loebem, i jak później przyznał, przegrana z takim mistrzem nie jest wcale wielkim wstydem. Zgadza się, wielkim wstydem był sezon F1 2008 w jego wykonaniu. Tak, czy siak, wielkie brawa dla wszystkich uczestników, a na kolejną musimy poczekać dokładnie rok...
Trzeci tytuł w Race of Champions, piąty tytuł w WRC... ciekawe, co by było, gdyby Loeb faktycznie przeszedł do Formuły 1?