Jest kilka zespołów F1 - w tym Ferrari i Toyota - opłakujących już skutki nowych przepisów. Jednak po krótkim spojrzeniu na tego potwora, nikt już nie ma najmniejszych wątpliwości, że ich zmartwienia szybko znikną w jego cieniu. Jego twórcy nazywają go GP Limo.
Jest kilka zespołów F1 - w tym Ferrari i Toyota - opłakujących już skutki nowych przepisów. Jednak po krótkim spojrzeniu na tego potwora, nikt już nie ma najmniejszych wątpliwości, że ich zmartwienia szybko znikną w jego cieniu. Jego twórcy nazywają go GP Limo.
Plan był całkiem prosty: stworzyć wielkie auto wyścigowe z miejscami dla siedmiu osób: kierowcy i sześciu pasażerów. Były także plany stworzenia tandemu lub wersji podwozia 1+2, jednak F1 szybko zaczęłoby się kojarzyć z parkiem rozrywki. Stosując tak wielki rozstaw osi, twórcy z pewnością nie spodziewali się świetnego prowadzenia tego bolidu, ale celują w 250mph maksymalnej prędkości Bugatti Veyron'a. Projekt jest owocem wyobraźni wynalazcy Mike'a Pettipas'a, pochodzącego z Kanady, gdzie najwyraźniej trwa desperacja w wypełnianiu próżni pozostałej po odejściu kanadyjskiego Grand Prix.
Źródło: autoblog