Mam przyjemność współpracować z człowiekiem z tą przysłowiową "kropelką benzyny we krwi", co zdecydowanie umila czas spędzany na pracy zasadniczej, szczególnie w czasie prezentacji poszczególnych bolidów F1, mających służyć wygrywaniu w sezonie 2009 każdemu z teamów (przynajmniej tak każdy z nich zapewnia) Dyskusje z owym kolegą w tym temacie doprowadziły mnie do następujących obserwacji...
Oczywistych spraw jak aerodynamika, KERS i "zamrożenie" silnika poruszać nie będę (ileż o tym pisać można prawda? no dobrze może wtrącę kilka zdań... :D )
Interesująca sprawą są natomiast domniemywania w temacie formy każdego z zespołów na początku sezonu. Sprawa jest o tyle istotna, że testowania, przybywających w trakcie sezonu elementów, nie będzie.
Wymaga to po pierwsze, świetnego dopracowania bolidu jeszcze przed rozpoczęciem sezonu, a po drugie takiego dopracowania dochodzących podzespołów, by zestrojenie ich z "urządzeniem głównym" mogło odbywać się w trakcie piątkowych sesji treningowych. Inżynierowie w tym przypadku mają pełne ręce, a raczej mózgi, roboty.
Gdyby brać pod uwagę kolejny czynnik taki, jak rozpoczęcie prac nad "nóweczką" najlepiej wypada w tym zestawieniu BMW Sauber, wzięli się do roboty już w połowie zeszłego sezonu. Za BMW przemawia jeszcze jeden, moim zdaniem bardzo ważny argument, niemiecko-szwajcarskie głowy wykonują precyzyjnie założenia taktyczne od 3 sezonów, dlaczego miałoby się to zmienić? Ano dlatego, że w Ferrari pracują stare i przebiegle lisy konkurujące sprytem z kolegami z McLarena.
Praktycznie pewne jest, że w Melbourne cała stawka, ku mojej uciesze, pojedzie bez KERS. Jak to określił Pascal Vasselon - inżynier Toyoty odpowiedzialny za budowę nadwozi - "Wzięliśmy pod uwagę osiągi całego pakietu. Gdy ma się KERS w samochodzie, prawie nie ma się już możliwości wyboru umiejscowienia środka ciężkości." Jeśli Toyota ma taki problem z KERS, to przy tak podobnej konstrukcji każdego z bolidów, nie jest możliwe by inni tego problemu nie mieli. Ferrari nawet nie ukrywało faktu, że owszem mamy system KERS, ale jak na razie zostanie on w "laboratorium". Zatem będziemy mieli nowe, "ładne" samochodziki, odchudzone o aerodynamikę, na pełnych slickach, z połamanymi przy starcie dziobami, w których kierowca będzie mógł zwiększać lub zmniejszać docisk i tyle.
Kogo zatem można typować do walki o tytuły?
Do wielkiej trojki Ferrari, McLaren, BMW powinno dołączyć również Renault, co stworzy nam cztery ekipy świetnych bolidów, z czterema (no pięcioma) wielce utalentowanymi kierowcami, ale gdyby święcie wierzyć słowom i uznać za proroka Murray'a Walker'a, komentatora F1 dla BBC, BMW z ich konsekwencją w działaniu i Robertem za sterami będą w tym roku poza zasięgiem pozostałej trójki.
Konsekwencja w działaniu to jedno, ale chciałbym tu jeszcze zauważyć jeden ważny czynnik: konstrukcje, silniki i osiągi poszczególnych teamów tak bardzo są do siebie zbliżone, że o zwycięstwie zadecyduje nie bolid tylko jego "sternik". Nie kwestionuję opinii Murray'a (strasznie dziwne imię :D ) dopiszę tylko Robertowi konkurenta w postaci Fernando Alonso.
A co z pozostałymi? Wiliams ma model "przejściowy", a reszta jeśli testuje, to na starym sprzęcie, co moim zdaniem zdecydowanie odbije się na ich formie w sezonie. Jak będzie okaże się już za 65dni :)
PS. Wykorzystam znowu na małą prywatę dopisek Post Scriptum i pogratuluję Super Sonikowi i przede wszystkim Hołkowi rewelacyjnego startu w Dakarze, mam nadzieję, że się przyłączycie do tych gratulacji :)