Kierowcy sięgają po realne odpowiedniki wirtualnych pojazdów

Czy zdarzyło Wam się kiedyś zdecydować na zakup auta, którym wcześniej jeździliście po wirtualnych torach? Jakiś czas temu Jeremy Clarkson postanowił sprawdzić swój czas w grze wideo i na realnym torze w obu przypadkach jadąc tym samym autem. Przyznam szczerze, że osobiście nigdy nie spotkałem się z opisanym na samym początku przypadkiem, jednak ostatnie badania pokazują, że sytuacje takie zdarzają się.

Czy zdarzyło Wam się kiedyś zdecydować na zakup auta, którym wcześniej jeździliście po wirtualnych torach? Jakiś czas temu Jeremy Clarkson postanowił sprawdzić swój czas w grze wideo i na realnym torze w obu przypadkach jadąc tym samym autem. Przyznam szczerze, że osobiście nigdy nie spotkałem się z opisanym na samym początku przypadkiem, jednak ostatnie badania pokazują, że sytuacje takie zdarzają się.

Okazuje się, że osoby które grały w tytuły takie jak Gran Turismo czy Project Gotham Racing często sięgnęłyby po samochody, którymi jeździły w grze.

Financial Post zorganizował dwa specjalne pokoje, w których umieszczono "króliki doświadczalne". Jedna grupa dostała sprzęt do rąk i miała za zadanie testować wirtualne wozy. Druga grupa oglądała poczynania swoich kolegów nie biorąc udziału w grze. Wyniki były dość zaskakujące: 50% więcej osób z pierwszej grupy uznało, że zdecydowałoby się na zakup auta, którym właśnie jeździło po komputerowych torach, podczas gdy "obserwatorzy" nie wykazali praktycznie żadnego zainteresowania owym faktem.

Jakie to może mieć znaczenie dla szarego Kowalskiego? Otóż dzięki takim akcjom już niedługo przemysł reklam w grach może rozrosnąć się na szeroką skalę. Dzięki temu na pewno zobaczymy więcej marek samochodowych w komputerowych produkcjach, a same pojazdy będą starały się jak najdokładniej odzwierciedlać swoje realne odpowiedniki.

Źródło: autoblog