Obecność GP Niemiec na jednym z lokalnych torów była niegdyś błogosławieństwem. Oba tory, Hockenheim oraz Nürburgring, zabiegały o obecność GP Niemiec, oba tory przez jakiś czas gościły zawodników Formuły 1. W pewnym okresie F1 w ciągu jednego roku aż dwukrotnie zaglądało do Niemiec - w kraju tym odbywały się GP Niemiec, a także GP Europy. W momencie gdy został tylko jeden wyścig podjęto porozumienie, że co roku gospodarz wyścigu będzie się zmieniał.
Okazało się jednak, że nie ma chętnego gospodarza dla Grand Prix Niemiec w przyszłym roku. Czy zawody w ogóle się nie odbędą?
Obecność GP Niemiec na jednym z lokalnych torów była niegdyś błogosławieństwem. Oba tory, Hockenheim oraz Nürburgring, zabiegały o obecność GP Niemiec, oba tory przez jakiś czas gościły zawodników Formuły 1. W pewnym okresie F1 w ciągu jednego roku aż dwukrotnie zaglądało do Niemiec - w kraju tym odbywały się GP Niemiec, a także GP Europy. W momencie gdy został tylko jeden wyścig podjęto porozumienie, że co roku gospodarz wyścigu będzie się zmieniał.
Okazało się jednak, że nie ma chętnego gospodarza dla Grand Prix Niemiec w przyszłym roku. Czy zawody w ogóle się nie odbędą?
Włodarze toru Hockenheim liczyli na to, że rząd Niemiec wyłoży nieco euro dla Berniego Ecclestone - głównego władcy F1. Jednak kryzys dał się we znaki lokalnym władzom, przez co nie są oni skłonni wyłożyć pieniędzy. W takiej sytuacji podjęto próby zorganizowania wyścigu na torze* Nurburgring*, jednak jak dobrze wiemy F1 gościło tam zaledwie tydzień temu. Poza tym dyrektor zarządzający torem (Walter Kafitz) powiedział, że oni również nie mają pieniędzy na zorganizowanie Grand Prix.
Jedynym rozwiązaniem byłoby obniżenie opłat przez Ecclestone... Prawdopodobieństwo, że tak się stanie jest porównywalne z faktem, że polska reprezentacja zdobędzie mistrzostwo świata w piłce nożnej.
Źródło: autoblog
