Rosyjska ruletka z jednym nabojem ukrytym w stu pięćdziesięciu komorach - mniej więcej tak irytujące i denerwujące były dzisiejsze kwalifikacje do wyścigu o GP Brazylii. Kilkakrotnie przerywane, ale mimo wszystko bardzo interesujące.
Rosyjska ruletka z jednym nabojem ukrytym w stu pięćdziesięciu komorach - mniej więcej tak irytujące i denerwujące były dzisiejsze kwalifikacje do wyścigu o GP Brazylii. Kilkakrotnie przerywane, ale mimo wszystko bardzo interesujące.
Powietrze nad brazylijskim torem Interlagos już od samego rana przecinały strugi rzęsistego deszczu. Na początku pokrzyżował on plany treningowe, a następnie narobił sporo zamieszania podczas kwalifikacji.
W pierwszej sesji z gry niespodziewanie odpadli: Vettel, Kovalainen, Hamilton, Heidfeld oraz Fisichella, któremu po poślizgu zakończonym szczęśliwie na torze najprawdopodobniej zgasł silnik, co doprowadziło do przerwania tej części. Robert Kubica popisał się w niej wykręcając trzeci czas i kiedy druga sesja kwalifikacyjna była wstrzymana na dobrych kilkadziesiąt minut po wypadku Liuzziego liczyłem na to, że organizatorzy za ostateczne wyniki uznają rezultaty z pierwszej części czasówki, tak się jednak nie stało.
Finałowa część kwalifikacji rozpoczęła się z ogromnym opóźnieniem. Najszybszy okazał się Rubens Barrichello, który zwiększył tym samym swoje szanse na tytuł mistrzowski, dalej Webber, Sutil, Trulli, Raikkonen, Buemi, świetnie jadący wcześniej Rosberg i wreszcie ósmy Robert Kubica. Polak ma więc szansę powalczyć jutro o punkty, jednak jeżeli pogoda znowu spłata figla, możemy spodziewać się loterii.