Zarówno w Polsce jak i w USA po dzieci z mniejszych miejscowości czy dalekich rejonów przyjeżdżają gimbusy/autobusy, by zawieźć je do szkoły. Polskie gimbusy to po prostu pomalowane na pomarańczowo zwykłe maszyny. W Stanach w większości przypadków jest dokładnie tak samo. Na tym tle wyróżnia się "School Time"... autobus z mocą 42 000 KM!
Zarówno w Polsce jak i w USA po dzieci z mniejszych miejscowości czy dalekich rejonów przyjeżdżają gimbusy/autobusy, by zawieźć je do szkoły. Polskie gimbusy to po prostu pomalowane na pomarańczowo zwykłe maszyny. W Stanach w większości przypadków jest dokładnie tak samo. Na tym tle wyróżnia się "School Time"... autobus z mocą 42 000 KM!
Ta wyjątkowa moc pochodzi z McDonnell Douglas F-4 Phantom. "School Time" jest wysoki na 3 metry praz długi na 10 metrów. Wymiary nie są być może imponujące, ale co jeśli widzielibyście je mknące po drodze z prędkością... 563 kilometrów na godzinę?! Tak, nie pomyliliśmy się. Autobus szkolny rozwija prędkość 350 mil na godzinę, czym nie może się pochwalić masa samochodów wyścigowych!
W waszej głowie rodzi się pewnie pytanie: jak to jest w ogóle możliwe? Uwierzcie, też je sobie zadawałem. Otóż winny wszystkiemu jest Paul Stender. Facet od lat jest fanatykiem piekielnej mocy i nieziemskich prędkości. Kiedyś sprawił za pomocą silnika odrzutowego, że Dodge Ram jechał 643 kilometry na godzinę! "School Time" działa na tej samej zasadzie - napędzają go silniki odrzutowe, co zresztą widać na załączonych niżej fotografiach. Spójrzcie na charakterystyczny płomień wydobywający się zza tyłu pojazdu.
Pokaz możliwości wyjątkowego szkolnego autobusu odbędzie się podczas pokazów lotniczych na lotnisku w Dayton, Ohio. Impreza trwa przez cały nadchodzący weekend. Jeśli mamy czytelników zza wielkiej wody - zapraszamy was do Dayton, wrażeń nie powinno zabraknąć.
Źródło: jalopnik.com
