Zmiana świateł zazwyczaj przebiega dość nieudolnie. Kierowcy przejeżdżają na żółtym, myśląc, że zdążą, a kończy się na kolizji drogowej. Nigdy nie wiadomo, czy to wczesne zielone, czy może zaraz zapali się żółte. Designer Thanva Tivawong znalazł sposób na te codzienne dylematy!
Projekt pana Thanva Tivawong jest bardzo prosty, a jednocześnie genialny. Otóż jego zdaniem sygnalizacja świetlna powinna przypominać klepsydry wypełnione pikselami w odpowiednim kolorze. Dzięki przesuwaniu się świecących diod w dolną część naczynia kierowca wie, ile jeszcze czasu będzie się palić dane światło.
Dzięki innowacyjnej sygnalizacji wiedzielibyśmy, czy możemy sobie pozwolić na dociśnięcie gazu i przejechanie na żółtym. Być może udałoby się nawet uniknąć wielu wypadków. Konsekwencją klepsydrowych świateł mogłyby jednak być częstsze wyścigi, zbyt szybkie ruszanie lub pospieszne zachowania typu - została sekunda, mogę jeszcze przejechać!.
Patrząc realnie, designerska perełka nie ma żadnych szans na powodzenie. Zmiana sygnalizacji świetlnej nawet w jednym większym mieście to ogromny wydatek, na który samorządowcy nie mogą sobie pozwolić. Ja jestem jednak fanem takiej niestandardowej i pożytecznej zmiany. Co Wy na to?
Źródło: Autoblog
