Samochód Sportowy Roku 2011 wg czytelników autokult.pl

Samochód Sportowy Roku 2011 wg czytelników autokult.pl

Samochód sportowy roku według czytelników Autokult.pl
Samochód sportowy roku według czytelników Autokult.pl
Marcin Łobodziński
21.12.2011 12:00, aktualizacja: 12.10.2022 13:01

Podobnie jak rok temu możecie wybrać auto sportowe, które najbardziej przypadło Wam do gustu w tym roku. To Wy dokonaliście wyboru finałowej dziesiątki, więc nie pytajcie, dlaczego zabrakło Porsche, Ferrari FF, Jaguara XKR-S czy Mustanga. Zapraszamy do głosowania na najlepszy samochód sportowy roku 2011.

Ankieta

Głosowanie zostało zakończone.

Pagani Huayra

Obraz

Kto mnie choć trochę zna, wie, że kocham Zondę najbardziej ze wszystkich samochodów. Dlatego pokazanie Pagani Huayra było dla mnie nie lada próbą. Czy Huayra może się podobać tak jak Zonda? Nie. Pagani nie robi samochodów, które się podobają lub nie. W tym samochodzie jest coś tak magicznego, że albo go kochasz, albo nienawidzisz. Nie możesz powiedzieć o Pagani: "całkiem ładne auto". To tak, jakbyś znalazł 10 tys. euro i stwierdził: "O! Przyda się".

Huayra jest bez wątpienia samochodem specyficznym, bo narodził się w głowie prawdziwego pasjonata superaut, a do tego artysty i wizjonera. O ile Zonda była prostą do bólu maszyną, ubraną w rzeźbę od samego Michelangelo Buonarroti, o tyle Huayra jest rozwinięciem tego dzieła o niesamowitą technikę. Wystarczy wspomnieć o aktywnej aerodynamice czy półautomatycznej skrzyni, której mechanizm zmiany biegów sam w sobie jest dziełem sztuki.

Silnik wytwarza 700 KM i 1000 Nm oraz rozpędza ten bolid do zawrotnych prędkości. Zonda była szybka jak diabli, a Huayra będzie jeszcze szybsza. To nowy król samochodów sportowych i nie mam co do tego żadnych wątpliwości, mimo że jeszcze nikt nie przeprowadził wnikliwych testów. Jestem pewien, że przynajmniej do premiery następcy Enzo Huayra będzie najszybszym autem świata.

Nissan GT-R 2012

Obraz

To nieporozumienie, że Nissan GT-R znalazł się w zestawieniu. Tak pewnie powiecie, a jednak jest coś imponującego w tym dążeniu Japończyków do doskonałości. Są tak zdeterminowani, aby stworzyć najlepszy samochód sportowy świata, że liczby wprowadzanych rocznie zmian nie da się ogarnąć.

Technicy z Nismo nie robią kolejnych liftingów - ja nie potrafię odróżnić modelu z 2011 od tego na sezon 2012. Jednak popatrzcie na zmiany mechaniczne, a na pewno dojdziecie do wniosku, że to podejście rodem ze świata sportów motorowych. Warto to docenić, bo ani Porsche, ani Ferrari, ani nawet Lamborghini nie troszczą się tak o szybkość swoich samochodów. Nie śledzą ciągle konkurentów i nie pilnują czasów ich okrążeń.

To, co traci Nissan przez brak duszy, nadrabia niesamowitym dążeniem do doskonałości. Nie zdziwię się, jeśli w międzyczasie (przed powstaniem MY2013) zmienią konsystencję lakieru, która pozwoli zaoszczędzić 0,05 s na okrążeniu małej pętli Nurbirgingu. To chore, a jednocześnie piękne, jeśli jesteście fanami sportu motorowego. Samochód jest genialny. Choć kocham Porsche, które tak cierpi od debiutu nowej Godzilli, będę bronił GT-R tak długo, jak długo będzie produkowany.

McLaren MP4-12C

Obraz

"Jedyne, na czym mi zależy, to pokonanie tych przeklętych czerwonych bolidów" - tak o Ferrari mawiał Ron Dennis. To człowiek, którego pasją są samochody sportowe, najlepsza technologia, innowacyjne rozwiązania, a życiowym celem stworzenie lepszej maszyny niż Ferrari. Czy nie jest to największy komplement dla inżynierów z Maranello?

MP4-12C już w fazie projektowania miał być najlepszym wozem sportowym na świecie pod względem prowadzenia i osiągów. Gdy zadebiutowało Ferrari 458 Italia, niemal od razu stało się punktem odniesienia. Od tej pory MP4-12C miał być po prostu lepszy od Italii. Na premierze Ron Dennis zapewniał, że jest w stanie udowodnić wyższość swojego dzieła nad innymi supermaszynami, bo dysponuje potwierdzającymi to danymi.

Jak się okazało, nowy "Mak" nie okazał się lepszy niż ścisła czołówka. Mimo to jest konstrukcją na miarę McLaren Technology Centre. Liczba zastosowanych innowacji na nowo definiuje samochód supersportowy. Od kadłuba MonoCell, poprzez masę elektroniki zastosowanej w układzie napędowym, aż po zawieszenie bez stabilizatorów - MP4-12C jest nie mniej pogmatwanym konstrukcyjnie samochodem niż bolidy F1. Przy nim Nissan GT-R to prymityw.

Dziennikarze nie ocenili go lepiej od Italii, ale wszyscy zgodnie stwierdzili, że do tej pory nie powstał samochód tak komfortowy i praktyczny w klasie supersport. O osiągi nie trzeba się martwić, bo jednostka własnej konstrukcji McLarena wypluwa 600 KM. Wystarcza to, by rozpędzić auto do 200 km/h w mniej niż 10 s. Na torze Nurburgring Nordschleife osiągnęło ono czas 7:28 min. To najlepszy dowód na to, że połączenie szybkości i uniwersalności udało się tu doskonale.

Maserati GranTurismo MC Stradale

Maserati-Gran-Turismo-MC-Stradale
Maserati-Gran-Turismo-MC-Stradale

Trudno dokładnie sklasyfikować GranTurismo MC Stradale. Chce być szybki, twardy, bezkompromisowy i sportowy, a taki do końca nie jest. Poza tym mnóstwo w nim kompromisów, a szybkość istnieje raczej w odczuciach niż w rzeczywistych wynikach. To właśnie odpowiedź, czym jest MC Stradale.

MC Stradale nie powstało po to, żeby bić na torze konkurentów, ale po to, żeby pozwolić posmakować kierowcy świata wyścigów. Ma zapewnić ponadprzeciętne doznania, nie męcząc. Ma trochę - ale nie za mocno - wytrząść tyłki facetom, którzy nawet wieczorne wiadomości oglądają w garniturze od Hugo Bossa.

Mc Stradale jest dokładnie tym, czym była Zonda Cinque w ofercie Pagani. To bardziej konkurent Jaguara XKR-S niż Porsche 911 GT3. Nie musisz przecież iść na wojnę, aby poczuć na plecach oddech przeciwnika z karabinem. Wystarczy, że wybierzesz się na bezpieczny painball, i właśnie taką atrakcją jest MC Stradale. Dostarcza wyścigowych wrażeń zgodnie z zasadami BHP. Moim zdaniem to wspaniała maszyna i bezsprzecznie piękna, dlatego znalazła się w nominowanej dziesiątce.

Lexus LFA Nurburgring Package

Obraz

Panowie z Toyoty przejęli się tym, że Nissan zrobił lepszy wózek, gdy oni pracowali nad swoim ponad 10 lat. W celu rozładowania napięcia wyposażyli LFA w Nurburgring Package, by pobić wszystkich na słynnej Pętli. I zrobili to, ale na krótko, bo chwilę później Viper ACR wykręcił lepszy czas na Północnej Pętli. Czy trwają już prace nad pakietem ofensywnym?

Lexus LFA nie wygrał poprzedniego plebiscytu, więc daliście szanse ulepszonej wersji. Nurburgring Package to nie tylko dorzucenie spojlera i nowy kolor, ale cały pakiet drobnych zmian, mających duży wpływ na osiągi.]

Podniesiona o 11 KM moc, obniżone o 10 mm zawieszenie i opony Bridgestone RE070 w połączeniu z dużym skrzydłem z tyłu i małymi lotkami na przednim zderzaku wystarczyły, by przejechać Północną Pętlę w ciągu 7:14 min. Nie jest to samochód ani piękny, ani tani, ale z pewnością to najwyższej klasy sprzęt sportowy. To hi-fi w klasie supersport.

Lamborghini Aventador LP700-4

fot. auto-motor-und-sport.de
fot. auto-motor-und-sport.de

Nowe modele Lamborghini powstają... od czasu do czasu. Lamborghini to nie producent, który co pół roku oferuje nowe auto. Najwyżej wypuszczą coś o innej nazwie i kolorze, dorzucą kilka koni mechanicznych i powiedzą, że zmienili podwozie, gdy któryś model schodzi ze sceny, jak było z Murcielago, a teraz jest z Gallardo.

W związku z powyższym Aventador to jedna z najważniejszych premier w świecie supersamochodów, bo długo na niego czekaliśmy. Stylistyka jest dość dyskusyjna. Potężne i ostre nadwozie nie każdemu się spodoba, ale nie można powiedzieć, że projektantom się nie udało. Osiągi i dynamika na poziomie Lamborghini, czyli znów o krok przed Ferrari.

Chcę wierzyć w to, że Aventador powstał jako następca Murcielago, które - jeśli się dobrze przyjrzeć wynikom testów - nie było bardzo szybkie w stosunku do imponujących parametrów, nawet w najostrzejszej odmianie Super Veloce. Według zapewnień Lamborghini model LP700-4 został maksymalnie odchudzony. Nadwaga była zmorą Murcielago, przez co było mocno ograniczone w próbach na krętych torach.

Lamborghini jest teraz pionierem w dziedzinie odchudzania, co udowodniło modelem Sesto Elemento. Niestety w Sant'Agata wciskają kit tak samo jak ludzie z Maranello. Aventador waży grubo ponad 1800 kg.

Co ciekawe, pierwsze testy pokazały, że dzięki najpotężniejszej do tej pory jednostce napędowej o mocy 700 KM i momencie obrotowym 690 Nm w ogóle nie przeszkadza mu nadwaga. Napęd trafia na cztery koła poprzez  7-biegową skrzynię zautomatyzowaną. Zawieszenie opiera się na układzie pushrod z przodu i z tyłu, przytwierdzonego do monokoku z włókien węglowych.

Czy Aventador jest tak dobry jak w folderach reklamowych, trudno powiedzieć. Nie zdziwię się, jeśli pobije w każdym teście swoich starszych braci. Na razie jest rekordzistą na torze Vairano i dobrze się spisał na krótkim Hockenheim. Nie mogę się doczekać próby na Nordschleife.

Koenigsegg Agera

Obraz

Nie ma chyba drugiego takiego auta, które wywołało w tym roku tyle szumu co Koenigsegg Agera, zwłaszcza topowa odmiana R. Wszystko za sprawą nieziemskich wręcz osiągów. Chęć pobicia Bugatti Veyrona w każdej dziedzinie przewyższyła zdrowy rozsądek. To dzięki tym odwiecznym "wrogom" dziś moc wyraża się w tysiącach, nie setkach.

Należy się chwała Christianowi von Koenigseggowi za stworzenie niewielkiej manufaktury. Wyjeżdżają z niej maszyny, na które żaden inny producent poza Volkswagenem się nie odważył.  Już stary model CCR o mocy 806 KM był niesamowitą bestią. W niezależnych testach prowadzonych przez Sportauto wykręcił na Nordschleife czas 7:34 min, a w próbę 0-300-0 km/h zakończył z wynikiem 31,6 s.

Jednak przy Agerze R CCR to złom. Ten napędzany 5-litrowym, doładowanym V8 nowy pocisk legitymuje się mocą ponad 1100 KM, momentem obrotowym 1200 Nm i podobno może się rozpędzić - przynajniej teoretycznie -  do ponad 440 km/h. Przyspiesza do 200 km/h w mniej niż 8 s, a to wszystko z napędem tylko na jedną oś.

Bugatti Veyron Supersport w międzyczasie przebił CCR-a w próbie 0-300-0 km/h wynikiem 25,3 s. Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź ze Szwecji. Agera R pokonała tytana prędkości czasem 21,19 s. W czasie testu rozpędziła się do 300 km/h w 14,5 s (!), nie dając szans Bugatti, który potrzebuje na to "aż" 17,9 s.

Ferrari 458 Spider

Obraz

Ferrari 458, odkąd się pojawiło, stanowi wzorzec dla innych supersamochodów z silnikiem umieszczonym przed tylną osią. Jest tak dobry, że Ron Denis, budując McLarena, postawił sobie za punkt honoru zrobienie auta lepszego niż Italia. Inna sprawa, że takie samo podejście miał wtedy, gdy zarządzał zespołem F1.

458 Spider to nie nowa Italia - to lepsza Italia. Dlaczego lepsza? Bo daje możliwość jazdy z otwartym dachem, dzięki czemu można jeszcze mocniej zintegrować się z toczeniem i rykiem pochodzącym z wydechu. Spider wygląda znakomicie, wcale nie gorzej niż Italia. Zamykany, sztywny dach świetnie komponuje się ze wspaniałą linią nadwozia. W pozycji open 458 wygląda olśniewająco - tak, jak wyglądać powinien.

Osiągów tego samochodu właściwie nie trzeba podawać. Wystarczy powiedzieć, że w tej klasie nie powstało do tej pory nic lepszego. Doskonałe V8 o mocy 570 KM i najlepsza na świecie skrzynia biegów z podwójnym sprzęgłem. Co z tego, że Spider nie będzie tak szybki na torze jak Italia? Spider ma przenieść kierowcę w nieco inny wymiar przyjemności z jazdy.

BMW M5

Dlaczego ten samochód znalazł się w zestawieniu? Uznaliście go za sportowy i głosowaliście na niego. To ciekawe, bo trwały dyskusje, czy w ogóle powinien być nominowany. Okazało się, że nawet 4-drzwiowego sedana można uznać za samochód sportowy, jeśli jest naprawdę interesujący. Czy Subaru Impreza i Mitsubishi Lancer w topowych odmianach nie są po prostu sedanami?

Czym imponuje BMW M5? Na pewno osiągami. Dziś to najprawdopodobniej najszybsza limuzyna na świecie. Znaczenie ma też wygląd - samochód wygląda dużo lepiej od poprzednika. Dodatkowym atutem jest to, że auta spod znaku M w ogóle nie tracą na praktyczności, może poza wyższym spalaniem.

Dzięki silnikowi V8 turbo o mocy 560 KM miażdży osiągami nawet Porsche Panamerę turbo. Do setki rozpędza się w 4 s, a to przecież wynik samochodów prawdziwie sportowych. Co tam setka, skoro na rozpędzenie się do 200 km/h wystarczy 12,2 s. Doskonałe hamulce, niesamowity układ jezdny, dobre wyważenie i moc wystarczą, aby stać się najlepszą limuzyną sportową świata. M5 zmusi Porsche do wytężonej pracy.

BMW 1M Coupe

Obraz

Tworząc model 1M, BMW powróciło do korzeni tworzenia lekkich i mocnych samochodów sportowych. Nie było do tej pory auta, które tak bardzo nawiązywałby do kultowego już M3 E30. Największą zaletą tego samochodu była zwinność w połączeniu z napędem na tylną oś i mocą, którą dało się przenieść na asfalt. Niestety, BMW 1M ma jej za dużo, ale czy to źle?

Nie jest to M3, które musi być najlepsze w swojej klasie. To samochód do zabawy, dla osób, które nie boją się nadsterowności i jeżdżą lepiej niż przeciętny odbiorca BMW. Aby mocy zawsze było za dużo, wyposażono go w rzędową szóstkę z turbodoładowaniem. Moc 340 KM byłaby jeszcze do przyjęcia przez tylne gumy, ale już 450 Nm to zdecydowanie za wiele. Czy jednak na pewno?

Jeśli weźmiemy największego konkurenta - Audi RS3 - okaże się, że ma on identyczne wartości mocy i momentu, a przewaga w postaci napędu quattro niewiele mu daje. Na Nordschelife BMW jest szybsze o 5 s, a na krótkim Hockenheim o 1,4 s. Dopiero na mokrej nawierzchni Audi zostawi z tyłu konkurenta z Bawarii.

Mocny jak cholera, wygląda przyzwoicie, praktyczny tak samo jak wersja podstawowa jedynki, a do tego dużo tańszy niż Porsche. Dlaczego nie miałby zostać czarnym koniem w tym plebiscycie?

Źródło: 4wheelsnews

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)