Korki w polskich miastach - ogromne straty, z którymi nikt sobie nie radzi?

Korki w polskich miastach - ogromne straty, z którymi nikt sobie nie radzi?

Korek Polska Kraków
Korek Polska Kraków
Mariusz Zmysłowski
12.03.2012 22:00, aktualizacja: 07.10.2022 19:23

Korki – na dźwięk tego słowa przeciętny kierowca robi się nerwowy i zalewa go zimny pot. W zatorach na drogach spędzamy rocznie kilkaset godzin i tracimy miliardy złotych. Zapraszam do dyskusji: co zrobić, żeby pozbyć się korków?

Korki – na dźwięk tego słowa przeciętny kierowca robi się nerwowy i zalewa go zimny pot. W zatorach na drogach spędzamy rocznie kilkaset godzin i tracimy miliardy złotych. Zapraszam do dyskusji: co zrobić, żeby pozbyć się korków?

Na początek trochę faktów. Najbardziej zakorkowanym miastem w Polsce jest Gdańsk. Rocznie gdańscy kierowcy spędzają średnio 456 godzin w korkach. To daje równo 19 dni. Innymi słowy, mieszkańcy Gdańska marnują rocznie 2/3 miesiąca. Kolejną fatalną daną jest średnia prędkość ruchu w centrach dużych miast w Polsce. W godzinach 6–22 wynosi ona w Gdańsku zaledwie 29 km/h. Takie dane udało się zdobyć ekspertom, którzy przeprowadzili badania za pomocą GPS-ów zamontowanych na pokładach aut przemieszczających się po miastach w ciągu dnia.

Niewiele lepiej wygląda sytuacja we Wrocławiu. Rocznie kierowcy tego miasta tracą w korkach 435 godzin. Średnia prędkość jazdy wynosi tam natomiast 32 km/h. Następni w kolejności są łodzianie z 17 dniami spędzonymi w oczekiwaniu na rozładowanie zatorów, później szczecinianie (16 dni) i krakowianie (13 dni).

Strata czasu to jedna kwestia. Drugą są pieniądze wydane na paliwo. W wyniku badań przeprowadzonych w siedmiu dużych miastach w Polsce eksperci oszacowali łączną stratę finansową kierowców spowodowaną korkami na około 4 200 000 000 zł. To dane z 2010 roku. W tym samym czasie polski rząd przeznaczył niemal identyczną kwotę na szkolnictwo. Biorąc pod uwagę wzrost cen paliw, w 2011 kwota stracona przez kierowców na benzynę, olej napędowy i LPG podczas postojów była prawdopodobnie jeszcze większa.

Obraz

Według Wojciecha Śmiecha z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR władze miast powinny inwestować w zintegrowany system sterowania ruchem oraz w transport publiczny. Tylko w ten sposób będzie można zapewnić odpowiednią płynność ruchu, a to właśnie ona jest kluczem do pozbycia się korków. Infrastruktury polskich miast już teraz nie wytrzymują natężenia ruchu.

Nie trzeba więc być ekspertem, by przewidywać, że nie są one gotowe na przyszłość – w końcu liczba aut w Polsce stale rośnie. Ulice naszych miast wymagają nie tylko remontów, ale również gruntownej przebudowy. Niestety, nie zawsze jest to możliwe. Przykładem mogą być wąskie ulice Krakowa, Łodzi czy centrum Wrocławia. Tutaj niestety kompletna modernizacja infrastruktury jest niewykonalna przy zdroworozsądkowych nakładach finansowych.

Obecnie każde miasto stara się radzić sobie swoimi sposobami. We Wrocławiu trochę pomogła obwodnica autostradowa. Przejęła ona głównie ruch tranzytowy, który do tej pory odbywał się przez miasto. Przeniosła się na nią również część ruchu miejskiego. W Warszawie natomiast postawiono na rozwój komunikacji miejskiej.

Powstało tu wiele buspasów, a specjaliści od nadzoru ruchu starali się doprowadzić do idealnej koordynacji rozkładów jazdy wszystkich rodzajów masowego transportu. Dokłada się też wszelkich starań, by tramwaje miały możliwie często pierwszeństwo przed samochodami. Warszawski ratusz chwali się zwiększeniem częstotliwości kursowania autobusów i znacznym unowocześnieniem taboru miejskiego. Jest to oczywiście powód do radości, ale niestety to wciąż za mało.

Obraz

W stolicy trwa też budowa Mostu Północnego, który ma przenieść część ruchu z centrum do pozostałych dzielnic. Śródmieście ma zostać odciążone również poprzez zamknięcie ruchu dla samochodów i wprowadzenie płatnego wjazdu. Podobne rozwiązanie jest już stosowane na przykład w Londynie, jednak w Warszawie jest to wciąż w fazie planowania.

Również Poznań narzucił ostrzejsze ograniczenia na ścisłe centrum miasta. Wprowadzono tam tak zwaną strefę 30. Jest to obszar, na którym obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 km/h. Wyznaczono również specjalne pasy dla rowerzystów. Są one zwane kontrapasami i pozwalają na ruch pod prąd. Wprowadzenie ograniczenia do 30 km/h na niektórych ulicach zaproponowano również w Łodzi. Według autora tej propozycji – przewodniczącego rady miejskiej – Tomasza Kacprzaka, ma to nie tylko pomóc rozładować ruch, ale również poprawić bezpieczeństwo.

Solaris Urbino 18 Hybrid (fot. ztm.waw.pl)
Solaris Urbino 18 Hybrid (fot. ztm.waw.pl)

Są również zwolennicy pomysłu zwiększenia opłat postojowych w centrach miast. Podwyżka cen parkowania w Krakowie o 10 proc. doprowadziła według badań do redukcji liczby parkujących o 1 proc.

Jak widać, z pozoru może się wydawać, że odpowiedni ludzie starają się doprowadzić do poprawy sytuacji. Tyle tylko, że każdy, kto podróżuje codziennie w godzinach szczytu przez miasto, wie, że to wszystko wciąż nie wystarcza. Ruch nie jest płynny, a rosnące ceny biletów wcale nie zachęcają do przesiadania się do komunikacji miejskiej, która jest tak przepełniona jak ulice.

Jak sytuacja wygląda w Waszych miastach? Co według Was powinno się zmienić? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.

Odwiedź forum Autokult.pl:

Źródło: rp

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)