Poradniki i mechanikaPolicjant: "Biorę 1000 zł i słucham państwa". Kierowca był zdumiony, kiedy to usłyszał

Policjant: "Biorę 1000 zł i słucham państwa". Kierowca był zdumiony, kiedy to usłyszał

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Marcin Łobodziński
09.11.2022 09:17, aktualizacja: 24.11.2022 09:45

Zadzwonił do mnie znajomy i pyta, czy pamiętam teleturniej "Awantura o kasę". Kiedy dopytałem, o co mu chodzi, wyjaśnił, co spotkało go na drodze – policjant wyszedł z radiowozu i po przedstawieniu się powiedział: "biorę 1000 zł i słucham państwa".

Chodziło o kolizję na rondzie. Znajomy wjechał na nie z zamiarem jazdy na wprost. Nagle z prawej strony wyjechała kobieta, jakby nie widząc jego pojazdu. Znajomy nie zdążył wyhamować, w efekcie czego uderzył lekko w lewy bok jej auta, ocierając przednie i tylne drzwi.

Okazało się, że w aucie znajomego nic poważnego się nie wydarzyło, otarty zderzak to jedyna szkoda – nawet nie pękł.

Poszło o drobną rysę. Sprawca być może wyciągnie wniosek, że nie zawsze warto wzywać policję
Poszło o drobną rysę. Sprawca być może wyciągnie wniosek, że nie zawsze warto wzywać policję© Licencjodawca | kierowca

- Chciałem się dogadać, zaproponowałem pani, że jak mi zapłaci 500 zł to nawet nie będziemy pisać oświadczenia i się pożegnamy, a ja sobie pomaluję zderzak – opowiadał Krzysztof. – Ale ona była innego zdania, że to ja jestem winny, bo jechałem za szybko. Próbowałem jej wyjaśnić, że wymusiła pierwszeństwo, ale nie była w stanie przyjąć tego do wiadomości. Więc wezwała policję – dodał.

Po 20 minutach na miejsce przyjechał radiowóz. Jak opowiedział znajomy, funkcjonariusz wyszedł z auta, przedstawił się i z uśmiechem na twarzy rzucił: "biorę 1000 zł i słucham państwa".

- Tak szczerze, to ja i ona (kierowca jaguara) byliśmy zaskoczeni, ja nawet pomyślałem, że chodzi o łapówkę – relacjonuje Krzysztof. - Ale policjant szybko wyjaśnił, że tyle kosztuje mandat za niezachowanie ostrożności na drodze i spowodowanie zagrożenia, a łącznie pani dostała 1300 zł mandatu – dodał.

1000 zł "za wezwanie policji" – a mogło być mniej

Już wyjaśniam, o co tu chodziło. Otóż kwota mandatu wynikała z dwóch elementów, gdzie podstawą był następujący zapis z taryfikatora mandatów:

Niezachowanie należytej ostrożności na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu i spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym przez kierującego pojazdem mechanicznym — kwota mandatu karnego przypisanego za naruszenie stanowiące znamię zagrożenia powiększona o 1000 zł

Taryfikator mandatów 

Zatem każda kolizja lub wypadek drogowy, nawet bez udziału innego uczestnika ruchu, jest zagrożona mandatem. Podstawa tego mandatu jest zależna od wykroczenia, jakie popełnia kierowca powodujący zagrożenie. W tym przypadku prawdopodobnie kobieta została ukarana mandatem w wysokości 300 zł za nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu i kwota ta została zgodnie z powyższym przepisem powiększona o 1000 zł.

To dlatego funkcjonariusz zażartował, że "bierze 1000 zł" i słucha - w domyśle wyjaśnień - uczestników zdarzenia, ponieważ było pewne, że doszło w tym przypadku do niezachowania ostrożności i spowodowania zagrożenia. Wiedział więc, że któryś z kierowców dostanie mandat w jeszcze nieznanej mu kwocie, ale na pewno powiększony o 1000 zł.

W mojej opinii, widząc tę drobną kolizję, z dobrze dobranym żartem funkcjonariusz dał do zrozumienia obu kierowcom, że nie było sensu wzywać patrolu, bo gdyby się tu dogadano, nikt nie zapłaciłby 1000 zł mandatu.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (144)