Chcą pobić rekord prędkości astonem martinem bulldogiem. Istnieje tylko jeden egzemplarz

Chcą pobić rekord prędkości astonem martinem bulldogiem. Istnieje tylko jeden egzemplarz

Ta sylwetka nawet dziś robi wrażenie.
Ta sylwetka nawet dziś robi wrażenie.
Źródło zdjęć: © sspl/Getty Images
Mateusz Lubczański
08.01.2021 13:03, aktualizacja: 16.03.2023 15:00

Jak pokazać konkurencji gdzie jej miejsce? Oczywiście bijąc rekord prędkości. W latach 80. XX wieku Aston Martin przygotował do tego model Bulldog. Choć auto nie miało czasu dowieść swojej wartości, Classic Motor Cars chce wrócić do pomysłu przekroczenia granicy 200 mil na godzinę.

321 km/h. Dziś nie jest to specjalnie nieosiągalna prędkość, lecz jeszcze w latach 80. XX wieku robiła ona wrażenie. Tyle miał pojechać Aston Martin Bulldog, supersamochód, który wygląda jak narysowany od linijki, odpowiednio niski, z drzwiami unoszonymi do góry oraz pięcioma światłami ukrytymi za panelem z przodu auta.

Za kierowcą znalazł się silnik V8 o pojemności 5,3 l, wspomagany dodatkowo dwiema sprężarkami Garetta. Generuje on 600 KM, choć ma potencjał na więcej. Bulldog rozpędził się do 307 km/h podczas testów, lecz dalszy rozwój projektu nie był opłacalny. Zamknięto go na polecenie Victora Gauntletta zasiadającego w zarządzie.

Teraz Richard Gauntlett, jego syn, dogląda odnowienia jedynego egzemplarza. Cały proces ma zając ok. 18 miesięcy. Wcześniej auto znajdowało się m.in. w rękach kolekcjonera z Bliskiego Wschodu, który dodał do auta np. lusterka. Classic Motor Cars ma doświadczenie z tego typu projektami, bowiem to ten zakład przygotował Jaguara dla Ian Calluma, designera tej marki.

Aston Martin Bulldog i jego "ukryte" światła
Aston Martin Bulldog i jego "ukryte" światła© SSPL/Getty Images

Za kierownicą Bulldoga zasiądzie Darren Turner, który startował m.in. w fabrycznym teamie Astona Martina w Le Mans. Niestety, na razie dokłada data bicia "rekordu" nie została podana.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)