Poradniki i mechanikaLakierowanie zacisków i bębnów hamulcowych - poradnik

Lakierowanie zacisków i bębnów hamulcowych - poradnik

Lakierowane zaciski i bębny hamulcowe
Lakierowane zaciski i bębny hamulcowe
Źródło zdjęć: © fot. Adam Szczęsny
Adam Szczęsny
04.10.2012 10:00, aktualizacja: 30.03.2023 12:09

Po kilku, kilkunastu latach eksploatacji samochodu jego wygląd psują skorodowane zaciski czy bębny hamulcowe. Podpowiem Wam dziś, jak je odnowić.

Powyższy poradnik mogą wykorzystać również osoby, które po prostu chcą uatrakcyjnić wygląd swojego auta przez zmianę koloru zacisków. Elementy te nie mogą być polakierowane dowolnym lakierem. Na rynku dostępne są specjalne lakiery przeznaczone do malowania zacisków i bębnów, odporne na wysoką temperaturę oraz na jej zmiany.

Występują farby w sprayu bądź do malowania pędzlem. Zdecydowałem się na zestaw do malowania pędzlem firmy Motip. Zakupiony zestaw zawierał:

  • 150 ml farby,
  • 50 ml utwardzacza,
  • 400 ml odtłuszczacza do hamulców,
  • pędzel.

Za taki zestaw razem z przesyłką zapłaciłem dokładnie 58,50 zł. Producent w instrukcji zapewniał, że zestaw wystarcza na pomalowanie czterech zacisków.

Pomalowanie zacisków farbą typu hammerite może spowodować, że po gwałtownym hamowaniu z koła będzie wydobywał się zapach spalonej farby. Nawet jeżeli farba nie będzie wydzielała zapachu, może po prostu szybko popękać albo odpaść od malowanej powierzchni.

Dobór koloru to kwestia gustu, więc nie będę się nad tym rozwodził. Warto jedynie wspomnieć, że na rynku dostępna jest szeroka paleta kolorów i każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Do najbardziej popularnych należą: czerwony, niebieski, żółty, srebrny, złoty i czarny. Wybrałem kolor niebieski.

Przejdźmy do samego malowania. Możemy je wykonać na dwa sposoby: demontując elementy do malowania bądź malując je zamontowane na samochodzie, po uprzednim zabezpieczeniu pozostałych części. Pierwsza metoda jest trochę trudniejsza, ale dużo dokładniejsza, zwłaszcza przy malowaniu zacisków. Dodatkowo po zdemontowaniu zacisku można dokładnie ocenić stan prowadnic, tłoczka oraz gumowych uszczelek.

Nanoszenie farby na elementy zamontowane na aucie jest dużo prostsze, ale mniej dokładne i musimy dodatkowo zabezpieczyć folią i taśmą pozostałe części. Ponieważ niedawno kupiłem obecne auto, chciałem dokładniej przyjrzeć się układowi hamulcowemu, dlatego zarówno bębny, jak i zaciski do malowania zdemontowałem z auta.

Przed malowaniem bębna warto sprawdzić jego średnicę roboczą, która musi być mniejsza od maksymalnej dopuszczalnej przez producenta. Najlepiej, żeby był jeszcze spory zapas, bo po co odnawiać bębny, które niedługo będą nadawały się do wymiany. W moim przypadku średnica bębna wynosiła 180,3 mm, nowy bęben ma 180 mm, a maksymalna średnica wynosi 181,25. Takie bębny jeszcze długo posłużą, więc warto je odnowić.

Czasem konieczne jest dokładne czyszczenie
Czasem konieczne jest dokładne czyszczenie© fot. Adam Szczęsny

Gruba warstwa korozji byłaby trudna do ręcznego usunięcia, dlatego użyłem wiertarki wyposażonej w szczotkę drucianą. Po około 20 minutach czyszczenia bęben nadawał się już do lakierowania. Przed nanoszeniem farby dokładnie odtłuszczamy całą malowaną powierzchnię zmywaczem do hamulców.

Farbę na początku nanosiłem dołączonym pędzlem. Niestety, gubił on włosie, więc użyłem innego, mniejszego. Takim pędzlem łatwiej pomalujemy trudno dostępne powierzchnie. Po wyschnięciu jednej warstwy nałożyłem jeszcze drugą, dla pełnego pokrycia.

Po około dwóch godzinach malowane elementy nadają się już do montażu. Przy okazji malowania bębnów oceniłem stan cylinderków, rozpieraków oraz szczęk hamulcowych. Całość dokładnie wyczyściłem i złożyłem z powrotem.

Następnie zabrałem się do przednich zacisków. Najpierw odkręciłem zacisk od jarzma, po czym przy pomocy drugiej osoby wysunąłem tłoczek z zacisku. Po zdemontowaniu zacisku wysunięcie tłoczka jest bardzo trudne, dlatego warto to zrobić, gdy zacisk jest jeszcze podłączony do układu. Wystarczy parę razy wcisnąć pedał hamulca, po czym tłoczek sam wypadnie z zacisku.

Wcześniej należy przygotować naczynie na płyn hamulcowy, który wycieknie po wypadnięciu tłoczka. Od razu po usunięciu tłoczka zacisnąłem przewód hamulcowy kluczem Morse’a, co zatrzymało wyciekanie płynu z przewodu.

Tłoczek w zacisku hamulcowym
Tłoczek w zacisku hamulcowym© fot. Adam Szczęsny

Podczas wyciskania tłoczka trzeba kontrolować poziom płynu hamulcowego w zbiorniczku i w razie potrzeby uzupełnić jego braki. Można dolać na poziom max, bo i tak później podczas odpowietrzania pozbędziemy się jeszcze trochę płynu.

Następnie z powrotem wkręcamy zacisk do jarzma i odkręcamy przewód hamulcowy. Przy próbie odkręcenia śrub jarzma czekała mnie niemiła niespodzianka - zapieczone śruby.

Na szczęście preparat do luzowania połączeń gwintowych zadziałał bez zarzutu. Po zdemontowaniu wszystkich elementów oceniamy stan klocków hamulcowych i grubość tarczy. Oprócz tego trzeba sprawdzić także stan prowadnic, ich osłon, tłoczka oraz jego gumowych uszczelek.

Poza zabrudzeniami wszystko było w dobrym stanie, więc elementy gumowe dokładnie wyczyściłem, a tłoczek i prowadnice przeszlifowałem drobnymi papierami ściernymi (gradacja 1200, a następnie 1500).

Podobnie jak w przypadku bębnów hamulcowych całość wyczyściłem szczotką drucianą na wiertarce, a trudno dostępne zakamarki ręczną szczotką. Po wyschnięciu dwóch warstw farby przystąpiłem do składania zacisku. Montujemy uszczelkę wewnętrzną tłoczka, wciskamy tłoczek, po czym zakładamy uszczelkę zewnętrzną. Przykręcamy jarzmo do zwrotnicy, wkładamy klocki hamulcowe, przykręcamy przewód hamulcowy do zacisku, a ten do jarzma.

Polakierowane zaciski hamulcowe
Polakierowane zaciski hamulcowe© fot. Adam Szczęsny

Następnym krokiem jest odpowietrzenie układu. Odkręcamy odpowietrznik na zacisku i przy pomocy drugiej osoby, która wciska pedał hamulca, usuwamy powietrze z układu. Kiedy z odpowietrznika przestaną wydostawać się bąbelki powietrza, zakręcamy go.

Sprawdzamy poziom płynu hamulcowego i w razie potrzeby dolewamy go. Na koniec odtłuszczamy powierzchnię tarcz i zakładamy koło.

Przed wyjazdem na ruchliwą drogę należy wykonać kilka próbnych hamowań, aby usunąć z tarcz resztki płynu hamulcowego czy smaru. Samochód nadaje się do jazdy dopiero po 24 godzinach od nałożenia farby.

Muszę przyznać, że całość była bardzo pracochłonna, ale było warto. Malowanie pozwoliło mi na ocenę stanu poszczególnych elementów układu hamulcowego, który na szczęście jest w przyzwoitym stanie. Dodatkowe wyczyszczenie oraz konserwacja, myślę, pozwolą zachować taki stan na długo.

Bębny i zaciski nie odstraszają już korozją, tylko cieszą oko ładnym niebieskim kolorem (tu oczywiście kwestia indywidualnych upodobań), co szczególnie widać, gdy na aucie są felgi aluminiowe.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)