Czym grozi jazda na zbyt niskich obrotach?
Nadmierne obciążanie silnika na zbyt niskich obrotach nie tylko zwiększa spalanie, ale może prowadzić do wielu poważnych awarii.
31.05.2013 | aktual.: 30.03.2023 12:05
U wielu kierowców można zauważyć błędne przekonanie odnośnie do zależności pomiędzy obrotami silnika a spalaniem. Otóż wielu z nich uważa, że im niższe obroty, tym niższe spalanie, bez względu na okoliczności. Podobny pogląd reprezentują zresztą również autorzy poradników EcoDrivingu i producenci, którzy montują w swoich autach wskaźniki zmiany biegu na wyższy. Słuchając ich zaleceń, kierowca powinien utrzymywać silnik na jak najniższych obrotach, żeby spalać jak najmniej paliwa.
Stosowanie się do zasad Ecodrivingu i wskazówek na desce rozdzielczej faktycznie może przynieść krótkookresowe korzyści w zużyciu paliwa. Może jednak też przyczynić się do przyspieszonego zużycia lub uszkodzenia wielu elementów silnika oraz układu przeniesienia napędu. Jazda ze stałą prędkością na płaskiej drodze na najwyższym biegu przy prędkości obrotowej poniżej 1500 obr./min nie jest szkodliwa. Jeśli jednak dojdzie do tego jazda pod górkę i gwałtowne wciśnięcie pedału gazu – a więc znaczne obciążenie – wówczas konsekwencje mogą być poważne. Nie wspominając o tym, że i zużycie paliwa będzie większe. Silnik spalinowy jest bowiem niedoskonały i osiąga maksymalną sprawność przy określonej prędkości obrotowej. Poniżej tej prędkości będzie więc nieefektywny, a do osiągnięcia maksymalnej mocy zużyje więcej paliwa.
Jakie podzespoły są najbardziej narażone na uszkodzenie przy jeździe ze zbyt dużym obciążeniem i zbyt małą prędkością obrotową? Przede wszystkim jest to układ korbowo-tłokowy, a mówiąc ściślej, panewki korbowodów i wału korbowego. Zagrożone są także same tłoki, które przy dużym obciążeniu i zbyt niskich prędkościach obrotowych są poddawane dużym przeciążeniom bocznym. W skrajnych przypadkach ich pierścienie mogą ulec uszkodzeniu, co w konsekwencji może prowadzić do rozszczelnienia tłoków w cylindrach.
Kolejnym kosztownym elementem wystawionym na ciężką próbę przy wysokich obciążeniach jest dwumasowe koło zamachowe – wie o tym zapewne większość użytkowników nowoczesnych diesli. Ów element często ulega awariom nawet przy normalnej eksploatacji, a jazda na zbyt niskich obrotach może tylko przyspieszyć jego kosztowną wymianę. W równym stopniu torturom jest poddawane również sprzęgło.
Inną konsekwencją takiej jazdy jest rozciągnięcie łańcucha rozrządu (dzieje się tak np. w Nissanach Micra K11), co ostatecznie może doprowadzić do jego zerwania.
Ponadto, przy zbyt niskich prędkościach obrotowych w silniku gromadzi się nagar. Odkłada się on m.in. na zaworach, pierścieniach tłokowych oraz ściankach komór spalania i może wywoływać spadek mocy, zwiększenie zużycia paliwa, a także zablokowanie ruchomych łopatek turbosprężarki (w silnikach wyposażonych w turbosprężarkę VGT).
Trudno jednoznacznie ocenić, jaka prędkość obrotowa jest dla silnika zbyt niska, gdyż każdy motor cechuje się innym przebiegiem momentu obrotowego. Przykładowo, najnowsze jednostki benzynowe BMW (np. N13 w modelu 114i) rozwijają maksymalny moment obrotowy już przy 1100 obr./min. Moim zdaniem lepiej jednak nie obciążać nadmiernie silnika na niskich obrotach, niezależnie od tego jak dobrze „ciągnie od dołu”. Drżenie silnika bądź charakterystyczny klekot (w silniku diesla) powinien być jednoznacznym sygnałem alarmowym do zmiany biegu na niższy.