Monitoring tablic rejestracyjnych w USA - śledzenie milionów, by znaleźć jednostki

Monitoring tablic rejestracyjnych w USA - śledzenie milionów, by znaleźć jednostki

fot. ssh na lic. CC
fot. ssh na lic. CC
Mariusz Zmysłowski
19.07.2013 05:00, aktualizacja: 08.10.2022 08:32

Wyobraźcie sobie system, który pozwoli namierzyć skradzione auto w ciągu kilku chwil dzięki monitoringowi tablic rejestracyjnych, prowadzonemu na ulicach. Świetna sprawa, prawda? W USA taki system działa już od jakiegoś czasu. Niestety, zbyt intensywnie. Kierowcy, czy tego chcą czy nie, są monitorowani, a ich dane są zapisywane w ogromnych bazach danych.

Wyobraźcie sobie system, który pozwoli namierzyć skradzione auto w ciągu kilku chwil dzięki monitoringowi tablic rejestracyjnych, prowadzonemu na ulicach. Świetna sprawa, prawda? W USA taki system działa już od jakiegoś czasu. Niestety, zbyt intensywnie. Kierowcy, czy tego chcą czy nie, są monitorowani, a ich dane są zapisywane w ogromnych bazach danych.

Monitoring tablic rejestracyjnych odbywa się w USA na wiele sposobów, w zależności od stanu. Na ulicach wykonywane są zdjęcia, które potem są analizowane. Odczytywane z nich numery rejestracyjne trafiają do bazy danych wraz z datą, godziną i dokładnymi współrzędnymi geograficznymi, w których zostały trafione. Rejestratory umieszczone są przy znakach drogowych, w radiowozach, w nieoznakowanych samochodach przeznaczonych specjalnie do tego celu oraz w wielu innych miejscach.

Problemem jest przede wszystkim składowanie tych danych. Fatalnym przykładem może być 67-tysięczne miasto Milpitas w Kalifornii. W lutym 2012 baza danych z tamtego regionu obejmowała 4 700 000 wpisów. Polityka prywatności? Brak. Nieco lepiej kwestia obsługi bazy wygląda w Jersey w stanie New Jersey. Tam dane kasowane są po 5 dniach. W Minnesocie informacje usuwane są z bazy danych po 48 godzinach. Dlatego zapisanych jest tylko 20 000 pozycji.

Dla policji istotne są dane o skradzionych samochodach, pojazdach osób monitorowanych, podejrzanych w sprawach kryminalnych i tym podobne. Widać, że system ma swoje zalety, jednak jest nadużywany przez instytucje, które go nadzorują. System w miejscach, w których jest bardziej rozbudowany, może ciągle śledzić szarych obywateli. Po co państwowym służbom możliwość zaglądania w życie przeciętnego kierowcy? Oficjalnej odpowiedzi na to pytanie prawdopodobnie nigdy nie dostaniemy.

Tablica rejestracyjna - wzór europejski, numery poznańskie / Fot. Rafał Warecki
Tablica rejestracyjna - wzór europejski, numery poznańskie / Fot. Rafał Warecki

Gdyby system był zarządzany prawidłowo, stanowiłby potężne narzędzie do walki z przestępczością. Aktualne odczyty tablic rejestracyjnych są bowiem porównywane z tymi numerami, które znajdują się na tzw. gorących listach. To spis pojazdów zawierający między innymi poszukiwane auta.

Niestety na milion zapisanych tablic w stanie Maryland tylko około 2000 to faktycznie istotne trafienia. To nie koniec. Średnio tylko 47 z nich faktycznie ma związek z przestępczością. Czy to suma, dla której warto poświęcać prywatność milionów szarych kierowców? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.

Przypominam o zmianie systemu komentowania. Aby komentarz bez konieczności zatwierdzania przez moderację natychmiast ukazywał się pod tekstem, należy zarejestrować konto jedną z proponowanych metod.

Źródło: aclu.org

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)