Od początku roku 14 tys. osób odbyło kursy redukujące liczbę punktów karnych
Chociaż fotoradary nie sieją takiego spustoszenia wśród kierowców, jakiego życzyliby sobie inspektorzy GITD, to i tak w tym roku uwidoczniło się duże zainteresowanie kierowców kursami redukującymi punkty karne. Od początku 2013 ponad 14 tys. osób skorzystało z nich w WORD-ach. Około 5 mln zł uzyskanych z tego tytułu trafiło wyłącznie do kieszeni ośrodków.
Chociaż fotoradary nie sieją takiego spustoszenia wśród kierowców, jakiego życzyliby sobie inspektorzy GITD, to i tak w tym roku uwidoczniło się duże zainteresowanie kierowców kursami redukującymi punkty karne. Od początku 2013 ponad 14 tys. osób skorzystało z nich w WORD-ach. Około 5 mln zł uzyskanych z tego tytułu trafiło wyłącznie do kieszeni ośrodków.
Jak ustalił Dziennik, za szkolenia WORD-y pobierają opłatę średnio 350 zł. Rzecznik prasowy Ministerstwa Transportu wyjaśnił, że pieniądze te nie zasilają budżetu państwa. Trafiają one do kas Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego. Oczywiście te 5 mln zł nie jest czystym zarobkiem. WORD-y muszą opłacić jeszcze policjanta i psychologa, czyli prowadzących kurs. Do tego dochodzą koszty utrzymania sali i tym podobne.
W trakcie kursu można zredukować liczbę punktów karnych na swoim koncie o 6. Trwa on 6 godzin – 3 z policjantem oraz 3 z psychologiem. W trakcie kursu prezentowane są między innymi drastyczne zdjęcia z miejsc wypadków, głównie śmiertelnych. Ma to zwiększyć świadomość kierowców o tym, jak niebezpieczne jest łamanie przepisów.
Obecnie kurs można odbyć raz na pół roku. Warunkiem przystąpienia do niego jest posiadanie prawa jazdy dłużej niż 12 miesięcy. Po przejściu szkolenia z konta kierowcy odejmuje się 6 najstarszych punktów karnych. Według danych ośrodków rekordziści odbywają kursy nawet 8-9 razy. To stawia pod znakiem zapytania ich skuteczność.
Od początku 2016 roku mają zostać wprowadzone zmiany w kwestii formy i czasu prowadzenia zajęć. Kurs kosztujący 500 zł potrwa 28 godzin lekcyjnych.
Źródło: auto.dziennik.pl