Kia Lotos Race Oschersleben (2017) - jak wygląda rozsądne cenowo ściganie?© fot. Kia

Kia Lotos Race Oschersleben (2017) - jak wygląda rozsądne cenowo ściganie?

Maciej Polikowski
5 maja 2017

Rywalizacja w motorsporcie nieodłącznie związana jest z kosztami. Przygotowanie konkurencyjnej maszyny, zakup opon, paliwa, sam dojazd na tor, a w końcu obsługa pojazdu, która potrafi kosztować krocie. W miarę rozwoju kariery lwią część wydatków mogą pokryć sponsorzy, ale od czego zacząć? Jedną z najtańszych form dołączenia do poważnego ścigania jest seria Kia Lotos Race, której dwunasty sezon właśnie wystartował.

Od chwili debiutu w 2006 roku puchar Kii Picanto poważnie ewoluował. Nie mam tu na myśli strony technicznej, bo konstrukcja wyścigówek jest nadal prosta, ale kierowcy od kilku lat ścigają się na uznanych europejskich arenach. Tegoroczna rywalizacja składa się z 6 rund - za nami inauguracja na niemieckim torze Oschersleben, która odbyła się w ostatni weekend kwietnia. Zawodnicy odwiedzą jeszcze tak znane miejsca jak Hungaroring, Slovakiaring, czeski Autodrom Most czy legendarną Monzę. Nie zabraknie też lokalnej dla nas rundy na Torze Poznań (10-11 czerwca). Ujmując to w pewną perspektywę - w pierwszym sezonie startów rywalizacja toczyła się tylko w Polsce, więc na przestrzeni lat mamy niebagatelny rozwój.

Obraz
© fot. Maciej Polikowski

Progres notują jednak nie tylko same mistrzostwa. Ich uczestnicy regularnie potwierdzają, że dobra jazda za kierownicą Picanto może być przepustką do poważnych serii europejskich. Najlepszym przykładem jest tu Piotr Parys, który lada moment rozpocznie zmagania w Porsche Supercup. Wszystko to w 3 lata po wygraniu sezonu w – wydawałoby się – amatorskiej serii. Z kolei aktualni Mistrz i Wicemistrz Polski Karol Urbaniak i Albert Legutko w tym roku rywalizują w zawodach Renault Clio Cup Central Europe, które także wystartowały w zeszły weekend na Motorsport Arena Oschersleben.

Tegoroczne zmagania Kia Lotos Race są zresztą wyjątkowe - po raz pierwszy od dawna większość stawki stanowią debiutanci, a nie kierowcy, którzy ścigają się drugi czy trzeci sezon. Wśród nowicjuszy są m.in. 14-letni Nikodem Wierzbicki i Szymon Jabłoński, którzy do Picanto przesiedli się bezpośrednio z kartingu. Po drugiej stronie stawki stoją doświadczeni Damian Litwinowicz i Tomasz Magdziarz startujący w zawodach już trzeci rok.

Obraz
© fot. Maciej Polikowski

Weekend wyścigowy w okolicach niemieckiego Magdeburga przyniósł całą masę sportowej rywalizacji. Obok polskiego pucharu Kii na torze rywalizowały też inne serie - na czele z ADAC GT Masters i Formułą 4. Program weekendu uzupełniły mistrzostwa ADAC TCR Germany z Gosią Rdest w Audi RS3 LMS i puchar Renault Clio z aktualnymi mistrzami KLR.

Po piątkowych problemach z hamulcami w autach, w sobotę rozegrano tylko dwie części kwalifikacji. Zaplanowana na rano czasówka Q1 została na prośbę zawodników zamieniona w trzeci trening. Rozegrano więc dwie sesje - Q2 dla wszystkich zawodników, a do Q3 awansowało 10 najszybszych kierowców. Na torze od samego rana brylowali doświadczeni zawodnicy, choć do ich grona dołączył też rewelacyjny debiutant - Szymon Jabłoński.

Obraz
© fot. Maciej Polikowski

Poranny trening wygrał Damian Litwinowicz, który o 0,160 s wyprzedził Jana Antoszewskiego. W Q2 panowie zamienili się miejscami - tym razem lepszy o 0,127 s był Antoszewski (1:59.538). Barierę dwóch minut złamał też wspomniany Szymon Jabłoński. Finałowa część czasówki nie przyniosła niespodzianek - czołowa dwójka pozostała znów w kolejności Antoszewski-Litwinowicz, a podium uzupełnił Tomasz Magdziarz. Czwarty był niemiecki kierowca Max Gunther, a szóstka Węgierka - Adrienn Vogel. Szymon Jabłoński zajął tym razem piąte miejsce.

Standardowy format weekendu składa się z wolnych treningów w piątek, trzech sesji kwalifikacyjnych w sobotę i dwóch wyścigów w niedzielę. Dodajmy, że mamy do czynienia z serią, w której każdy samochód dysponuje taką samą mocą (100 KM) i musi ważyć co najmniej regulaminowe 950kg (samo auto to +/- 850kg - reszta to kierowca lub kierowca + balast). Oznacza to jedno - bezpośrednią walkę.

Obraz
© fot. Kia

Oglądaliście w ostatnią niedzielę kwietnia GP Rosji Formuły 1? Sporo było narzekań, że w trakcie wyścigu nie uświadczyliśmy praktycznie żadnych wyprzedzeń. Zupełnie przeciwnie niż na Oschersleben. Szczególnie drugi wyścig KLR obfitował w rywalizację, a smaczku dodawały zasady pucharu. Regulamin zakłada, że pierwsza szóstka wyścigu numer 1 startuje do wyścigu numer 2 w odwróconej kolejności - tak więc zwycięzca porannych zawodów w drugiej rundzie musi przebijać się aż z szóstego miejsca.

Tym zwycięzcą został Jan Antoszewski, który przewodził stawce od startu aż do mety. Ze stratą zaledwie jednej sekundy do lidera na mecie zameldował się Damian Litwinowicz, a podium uzupełnił siódmy w kwalifikacjach Kamil Serafin. Pechowcem wyścigu został ruszający z trzeciego pola Tomasz Magdziarz, który zaliczył efektowne dachowanie gdy kawalkada aut podążała za… samochodem bezpieczeństwa. Warto tu nadmienić, że znany piłkarski menedżer łączył tego weekendu start w Kia Lotos Race z rywalizacją w pucharze Renault Clio. Czwarte i piąte miejsce przypadło debiutantom - kolejno Szymonowi Jabłońskiemu i Nikodemowi Wierzbickiemu. Szóste miejsce zajęła Adrienn Vogel i to ona ruszała do drugiego wyścigu z pole position.

Obraz
© fot. Maciej Polikowski

Popołudniową rundę udało się przeprowadzić bez udziału samochodu bezpieczeństwa, choć nie zabrakło incydentów. Za uderzenie w tył auta rywala karę przejazdu przez pit lane otrzymał Damian Litwinowicz, co w praktyce oznaczało dla niego koniec marzeń o wysokiej lokacie. Odwrócona kolejność startowa oznaczała, że sporo przetasowań mieliśmy również na czele stawki - startujący z szóstego pola poranny zwycięzca Antoszewski skrupulatnie przebijał się do przodu. Kiedy już wydawało się, że uda mu się wyjść na prowadzenie, zawodnik minimalnie przestrzelił hamowanie do pierwszego zakrętu i wpadł w pułapkę żwirową - na jego szczęście udało mu się szybko ją opuścić i wrócić na tor. Stracony czas nie pozwolił jednak na odniesienie drugiego zwycięstwa - tym razem wyścig padł łupem Kamila Serafina, a Antoszewski po świetnej jeździe z jednym błędem zajął drugą lokatę. Podium uzupełnił Nikodem Wierzbicki, a jako czwarta linię mety minęła startująca z przodu Węgierka Vogel.

Pozostałe serie, które rywalizowały w zeszły weekend na Oschersleben również zaprezentowały kawał dobrego ścigania. Szczególnie w pamięci utkwił mi wyścig Formuły 4, w którym dwóch kierowców startujących z pierwszego rzędu zakończyło swój udział już w pierwszym zakręcie. Kami Laliberté i Marcus Armstrong tak bardzo skupili się na walce między sobą, że wypadli z toru i utknęli w żwirowej pułapce. Trzeba jednak zaznaczyć, że niemiecki tor ma jeden z najbardziej zdradliwych pierwszych sektorów, bo po kilkuset metrach prostej startowej mamy wąski, 90-stopniowy zakręt w lewo. Sporym plusem obiektu jest też widoczność - po wejściu na wzgórze mamy widok na połowę całej pętli. Nic dziwnego, że tego weekendu na tor przybyło 10 000 widzów.

Obraz
© fot. Maciej Polikowski

Rywalizacja w TCR Germany odbywała się zderzak w zderzak - ponad 40 zawodników na starcie oznaczało spory chaos. Gosia Rdest zajęła 31. i 27. miejsce. W drugim wyścigu w Hondzie Civic Type R wybuchł silnik, więc mieliśmy na torze też trochę ognia. W Pucharze Clio dobrze zaprezentował się Karol Urbaniak, który zajął 2. i 3. miejsce. Albert Legutko był dwa razy siódmy, a w pierwszym wyścigu na podium stanął kolejny Polak - Bartosz Paziewski. W serii ADAC GT Masters w pierwszym wyścigu triumfowała załoga Jaminet/Ammermüller jadąca Porsche 911 GT3 R, a druga rywalizacja padła łupem kierowców BMW M6 GT3 Collard/Eng.

Pył opadł, zapach palonej gumy i zmęczonych hamulców rozwiał wiatr. Wróćmy teraz do Kia Lotos Race. Jak to jest dokładnie z tymi kosztami? Zakup auta to kwota 47 599 zł (43 699 zł dla zawodników wcześniejszych edycji) - otrzymujemy za to Kię Picanto wraz z pełnym wyposażeniem wyścigowym. Musimy mieć też licencję wyścigową - koszt jej wyrobienia powinien zamknąć się w 1000 zł. Do tego musimy doliczyć ubiór (3-4 tysiące zł) i koszty związane z każdą rundą, czyli wpisowe i serwis pojazdu. Udział w zawodach to 800 zł dla zawodnika bez licencji sponsorskiej i 900 zł dla kierowcy posiadającego taki dokument. Daje to nam kwotę 4800/5400 zł za sezon. Obsługa auta zawiera sporo zmiennych, zależy m.in. od tego ile części zamiennych będziemy potrzebować, a sporym kosztem są też opony. Tutaj możemy liczyć mniej więcej 5000 zł za rundę. Daje to nam łącznie budżet na poziomie 80-90 tysięcy złotych na sezon startów, a zaczynamy zupełnie od zera. Nie tak źle jak na motorsport na zawodowym poziomie.

Obraz
© fot. Kia

Liderem mistrzostw po pierwszej rundzie został Jan Antoszewski, który w Oschersleben zaprezentował się ze świetnej strony. Oprócz punktów za pierwsze i drugie miejsce w wyścigach zgarnął też pełną pulę bonusów - dodatkowe 5 punktów za najszybsze okrążenie w wyścigu numer jeden, tyle samo za najlepszy czas w rywalizacji numer dwa i 5 punktów za zwycięstwo w kwalifikacjach. Zawodnik Automobilklubu Wielkopolskiego przewodzi rywalizacji ze 150 punktami na koncie. Drugi jest Kamil Serafin (130 pkt), a trzeci Nikodem Wierzbicki (116 pkt). Kolejna runda już w drugi weekend maja, na węgierskim torze Hungaroring - tam kierowcy będą towarzyszyć serii FIA WTCC.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/47]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (5)