Nielegalny fotoradar w Niemczech był maszynką do zarabiania pieniędzy

Nielegalny fotoradar w Niemczech był maszynką do zarabiania pieniędzy

Nielegalny fotoradar w Niemczech był maszynką do zarabiania pieniędzy
Marcin Łobodziński
13.02.2017 08:58, aktualizacja: 01.10.2022 20:36

W Niemczech źle ustawiony fotoradar zrobił około 400 tys. zdjęć i wystawiono niesłusznie mandaty kierowcom na jednej z najbardziej obleganych dróg Europy. Teraz decyzją sądów większość z nich będzie anulowana lub redukowana.

Jak donosi rmf24.pl, fotoradar o którym mowa, jest ustawiony na autostradzie A3 między zjazdem Königsforst a węzłem Kolonia-Heumar. Ustawiono go tuż za remontowanym fragmentem drogi, gdzie obowiązywała już prędkość dopuszczalna 80 km/h. Tymczasem fotoradar robił zdjęcia po przekroczeniu 60 km/h. Co ciekawe, nieprawnie wystawione mandaty burmistrz Kolonii chciał pozostawić, pomimo wydanej przez sąd decyzji o ich unieważnieniu lub zredukowaniu kar. Dlaczego? Ponieważ to zbyt kłopotliwe przy ponad 1000 zdjęć dziennie. Ostatecznie trzeba będzie wykonać decyzję sądu, również za namową radnych.

Kierowcy, którzy dostali informację o przekroczeniu prędkości w tym miejscu, mogą się skonsultować z doradcą, na uruchomionej specjalnie infolinii pod numerem telefonu 0221/147-3003 lub mailowo na adres blitzer.a3@bezreg-koeln.nrw.de.

Jest to o tyle poważna sprawa, że wielu kierowców utraciło prawo jazdy przez zdjęcie wykonane przez to urządzenie. Dlatego można się spodziewać w najbliższym czasie fali pozwów o odszkodowania, z których każdy zostanie wygrany przez pozywającego. Zwłaszcza dotyczy to kierowców zawodowych. Drogę przetarł kierowca, któremu chciano odebrać prawo jazdy za prędkość 103 km/h w tym miejscu. Co prawda i tak ją przekroczył, ale nie na tyle, by tracić uprawnienia. Dopiero skierowanie sprawy do sądu wyjaśniło tę kwestię.

Dla władz lokalnych, sprawa ta jest o tyle smutna, że ów fotoradar był doskonałą maszynką do zarabiania pieniędzy. Budżet Kolonii wyniósł w zeszłym roku około 13 mln euro, tylko dzięki temu urządzeniu. Przekroczył dwukrotnie budżet z roku wcześniejszego. Jakoś nikt nie zwrócił na to uwagi, pomimo nagłego wzrostu liczby wykonanych zdjęć w tym miejscu. Teraz Niemcy będą szukać odpowiedzialnych za błąd urzędników.

Pod tym względem zdecydowanie „lepiej” wygląda to w Polsce. We wrześniu zeszłego roku portal brd24.pl ujawnił, że w systemie CANARD około 100 fotoradarów ze wszystkich 400 nie pracuje jak należy. Jednak robi to z korzyścią dla kierowców przekraczających dopuszczalną prędkość. Na niektórych ustawiono bowiem próg przekroczenia na 30 km/h, czyli zdjęcia dostawali tylko tacy, którzy w znaczącym stopniu łamali prawo.

Ta sytuacja wiązała się z przejęciem systemu fotoradarów przez CANARD i braku gotowości w obszarze kadry, która by to obsługiwała. W związku z tym, zrezygnowano z niskich przekroczeń prędkości i ustawiono wyższe limity, żeby zdjęć było mniej.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)