Podczas Pebble Beach Concours d'Elegance Cadillac zaprezentował samochód koncepcyjny, który wyznaczy nowy kierunek stylistom przyszłych modeli amerykańskiej firmy.
Johan de Nysschen, szef Cadillaca zapowiedział, że Escala to nie tylko nowy język stylistyczny, ale także nowe rozwiązania techniczne, jakie ujrzą światło dzienne w przyszłych modelach. Marka w najbliższym czasie ma zamiar powrócić na szczyt segmentu premium. Escala jest jednocześnie konceptem, który może wejść do produkcji seryjnej.
To flagowa limuzyna Cadillaca, która przez producenta jest porównywana do obecnie produkowanego od minionego roku CT6. Escala to z języka hiszpańskiego „skala” i tu mamy mieć do czynienia z największą. Auto będzie bardziej elitarne i bogatsze w nowe technologie.
Zwróćcie uwagę na linię nadwozia w stylu liftbacka. Mierzy 5347 mm długości, 1948 mm szerokości i 1455 mm wysokości. Rozstaw osi to 3228 mm, zatem jest dłuższy od CT6 o 122 mm, przy różnicy w długości nadwozia 163 mm.
Nowością w Cadillacach ma być cieniutkie oświetlenie OLED z przodu i z tyłu. Przednie reflektory są ekstremalnie małe, ale w modelu produkcyjnym może się to zmienić. Oświetlenie dzienne przy chromowanych ramkach w kształcie litery L biegnie pionowo.
Z tyłu światła rozbiegają się w trzech kierunkach jeżeli liczyć załamanie z pionu w poziom, a cały pas tylny jest praktycznie ogołocony z jakichkolwiek ozdób. Skalę oświetlenia przeniesiono także na klamki i lusterka. 22-calowe obręcze kół podkreślają ekskluzywny charakter samochodu.
Kabina Escali dzieli się wyraźnie na dwie strefy: przednią, wypełnioną nowoczesnymi rozwiązaniami z zakresu multimediów, obsługi i komunikacji, oraz tylną, którą de Nysschen nazywa strefą relaksu. Przednia ma dawać kierowcy doznanie podróżowania samochodem najwyższej klasy, natomiast z tyłu odpoczynek i wytchnienie od codziennych obowiązków.
Choć na zdjęciach nie widzimy kabiny w tylnej części, to stylistyka oraz wzory i kolorystyka materiałów rzekomo różnią się od przedniej. To ukłon w stronę stylistów, którzy mogli popuścić wodze fantazji.
Na kokpicie dominuje duży ekran wyświetlający najważniejsze informacje, natomiast koło kierownicy przypomina lata 60. Jest cienka i duża obręcz z lekko wyglądającym środkiem. Tak na marginesie, naszym zdaniem również coś, co można nazwać tablicą rozdzielczą również koresponduje z latami świetności marki i potężnymi krążownikami szos.
Połączenie drewna i wysokiej jakości tkaniny wyróżnia ten samochód na tle „skórzanych” konkurentów. Jak przystało na współczesny koncept, wnętrze jest pozbawione wszystkiego, co można było usnąć.
Każdą część tapicerki wycięto i wyszyto ręcznie, jak ma to miejsce w obecnie produkowanych samochodach Cadillaca. Nie ma potrzeby instalowania licznych przycisków i pokręteł, ponieważ większością funkcji steruje się głosowo lub dotykowo.
Do napędu samochodu służy silnik V8 bi-turbo o pojemności 4,2 litra z systemem wyłączania czterech cylindrów przy niedużym obciążeniu. Napęd przekazywany jest na tylną oś. Motor jest zupełnie nowy i najpewniej zadebiutuje niebawem w modelu CT6. Szkoda tylko, że marki nie ma na naszym rynku, bo to, co teraz produkuje, to zupełnie nowa jakość Cadillaca. Znacznie wyższa niż ta, którą znamy sprzed kilkunastu lat.
