Używany Nissan Qashqai pierwszej generacji. Prekursor współczesnych crossoverów
Nissan Qashqai pierwszej generacji zapoczątkował erę kompaktowych crossoverów. Używane auto można kupić za mniej niż 20 tys. zł. Stanowi ono alternatywę dla auta kompaktowego, za którą coraz chętniej się oglądamy.
Nissan Qashqai to bez wątpienia samochód kompaktowy, który ukrywa się pod osłoną auta pseudoterenowego, choć i to jest określenie na wyrost. Napęd na cztery koła jeszcze nie sprawia, że jakiś model jest terenowy, chociaż podniesione zawieszenie może to sugerować. Mimo to, Nissan nigdy nie celował Qashqaiem w nabywców potrzebujących auta na bezdroża, lecz w osoby, którym znudziły się tradycyjne kompakty i chciałby czegoś ciekawego i nowatorskiego.
Rozmiarami Qashqai plasuje się gdzieś pośrodku kompaktowych modeli. Długość nadwozia to 4315 mm, a rozstaw osi 2630 mm. Niemal dokładnie takie rozmiary ma np. Renault Mégane III. Przedłużony Qashqai o oznaczeniu +2 jest odmianą 7-osobową, której największą zaletą jest powiększona przestrzeń bagażowa oraz większa ilość miejsca na tylnej kanapie.
To zasługa wydłużonego o 13 cm rozstawu osi. Przy długości kabiny równej 4525 mm, Qashqai+2 odpowiada rozmiarami kompaktowym kombi, ale bagażnik i tak jest najwyżej przeciętny, bo mieści tylko 450 litrów. Standardowy Qashqai ma o 40 litrów mniejszy kufer.
Samochód nie imponuje specjalnie przestronnością, za to ma bardzo wygodną pozycję za kierownicą i proste w obsłudze wnętrze. Wykonanie można uznać za przeciętne, jednak porównując z kompaktami najlepszymi w klasie, Nissan wypada po prostu słabo.
Niestety, plastiki szybko się rysują, więc trudno oczekiwać świetnego stanu wnętrza. Za to nieocenioną zaletą, szczególnie dla kobiet, jest wysoka pozycja za kierownicą. W Qashqaiu jeszcze nie siedzi się jak w samochodzie terenowym, ale widać zdecydowanie więcej niż przez szyby kompaktu.
Konstrukcja Nissana Qashqaia nie wyróżnia się niczym szczególnym poza opcjonalnym napędem na cztery koła. Jest to system All-Mode 4×4 z automatycznie dołączaną osią tylną przy pomocy sprzęgła wielopłytkowego. Blokuje się w momencie, gdy czujniki ABS wykryją różnicę prędkości pomiędzy osiami. Napęd jest sprawny, a w warunkach, na jakie pozwala Qashqaiowi jego zawieszenie, wręcz bardzo sprawny.
Dzięki około 20-centymetrowemu prześwitowi, przy delikatnej jeździe Qashqai zabrnie daleko. Pomaga w tym włączana przyciskiem blokada sprzęgła, ale należy jej używać możliwie rzadko, gdyż może się przegrzać i po prostu wyłączyć. Na szczęście nie oznacza to niczego złego.
Niektórzy mogą oczywiście twierdzić, że pełnowartościowy Qashqai to tylko taki, który ma napęd na cztery koła, ale to nieprawda, o czym świadczą statystyki sprzedaży. Nissan sprzedał ten model w wersji z napędem na przednią oś aż 70 proc. klientów. Nawet na rynku wtórnym nie każdemu zależy na takich rozwiązaniach, bo i nie każdy traktuje Qashqaia jak auto terenowe. Samochodem z napędem na przednią oś jeździ się praktycznie tak samo.
Sprawne zawieszenie z osią wielowahaczową z tyłu i MacPhersonem z przodu dobrze prowadzi auto, a nierówności nawierzchni połyka bez trudu. Jest komfortowe nawet na fatalnych drogach.
Historia Nissana Qashqaia w skrócie:
- 2007 r. – rozpoczęcie sprzedaży
- 2008 r. – rozpoczęcie sprzedaży wersji +2
- 2010 r. – facelifting
- 2011 r. – wprowadzenie do oferty silnika 1.6 dCi
- 2013 r. – zakończenie sprzedaży i pojawienie się drugiej generacji
Silniki w Nisanie Qashqaiu
Jak przystało na kompakt, pod maskę Qashqaia trafiały tylko silniki 4-cylindrowe o pojemności do 2 litrów. Gamę otwierał benzyniak 1.6, wyższy poziom reprezentowały 2-litrowe jednostki: benzynowa dysponująca mocą 141 KM oraz diesel generujący 150 KM. Oczywiście silniki wysokoprężne przygotowano wspólnie z Renault.
Gama silników Nissana Qashqaia I
- 1.6 (114 KM i 117 KM po liftingu)
- 2.0 (141 KM)
[*]diesle:
- 1.5 dCi (103 i 106 KM oraz 110 KM po liftingu)
- 1.6 dCi (130 KM)
- 2.0 dCi (150 KM)/list
Napęd na cztery koła nie był łączony ze wszystkimi wersjami. Tylko z przednim napędem oferowano mniejsze silniki 1.5 i 1.6, natomiast w benzynowym 2.0 wymagał dopłaty. W 2.0 dCi napęd 4x4 jest standardem.
Który silnik wybrać do Nissana Qashqaia?
W zasadzie każdy można rozważyć, bo mają swoje zalety. Zacznijmy od najmocniejszego 2.0 dCi. Oferuje znakomite osiągi i stosunkowo niskie zużycie paliwa (ok. 6-8 l/100 km), a przy tym jest trwały i mało awaryjny. Sporadycznie zdarza się, niestety, przedwczesne zużycie panewek, w wyniku zbyt rzadkiej wymiany oleju. Jest to problem również diesla 1.5 dCi, znany mechanikom, którzy radzą sobie z tym dobrze. Wymiana samych panewek nie kosztuje więcej jak 1000 zł.
Młodszy diesel 1.6 dCi jest lepszy i nie sprawia większych problemów mechanicznych, za to zdarzają się problemy z elektorniką, czujnikami i uruchomieniem silnika. Jest tak samo dynamiczny jak 2.0 dCi, za to bardziej ekonomiczny (4,5-6 l/100 km). Jego naprawy są dość drogie, ponieważ ma najnowocześniejszą konstrukcję.
Podsumowując, oba wspomniane diesle są bardzo dobre i można je z czystym sumieniem polecić komuś, kto rzeczywiście potrzebuje takiego motoru. W mieście lepiej spisze się mniejsza jednostka, którą zdecydowanie polecam.
Znacznie większą popularnością cieszyły się podstawowe odmiany silnikowe, dlatego większość qashqaiów na rynku wtórnym to wersje z napędem na przednią oś, ponieważ w takiej konfiguracji sprzedawano benzynowe 1.6 i diesla 1.5 dCi.
Tu należy się istotna uwaga – motor benzynowy 1.6 to nie konstrukcja Renault, ale nissanowska jednostka HR16DE. Jest to silnik, który nie był spotykany w Polsce w innych markach poza Dacią. Najpopularniejszy był poza Qashqaiem w modelach, których u nas nawet nie oferowano.
Jest to typowy japończyk o trwałej i bezproblemowej konstrukcji. Ma niewiele mocy, ale daje sobie radę z Qashqaiem. Ponadto jest tani w eksploatacji i dość oszczędny – potrzebuje średnio około 7-8 l/100 km. Po zakupie wystarczy kontrola łańcucha rozrządu, wymiana filtrów i oleju. Polecam ten silnik, zwłaszcza osobom, które jeżdżą głównie po mieście.
Dużo ostrożniejszym trzeba być w przypadku jednostki 1.5 dCi produkcji Renault. Motor obarczony poważną wadą – przyspieszone zużycie panewek wału napędowego – kusi jednak niskim zużyciem paliwa (ok. 5 l/100 km) i niezłą dynamiką, na pewno lepszą od benzynowego 1.6.
Jego układ wtryskowy Delphi lubi szwankować, zwłaszcza po zatankowaniu gorszego paliwa. Lepszy był Siemensa, który z kolei jest droższy w naprawach. Turbosprężarki w tym motorze też nie należą do najtrwalszych. Niestety, dość często szwankuje elektryka i czujniki, a wersja 103- oraz 110-konna ma filtr DPF. Po liftingu każdy diesel miał już filtr cząstek stałych. Okazuje się, że wyolbrzymione zatarcie panewek to najmniejszy problem z tym silnikiem.
Wiele silników jeździ bezawarjnie setki tysięcy kilometrów. Wystarczy wymieniać olej regularnie co 10 tys. km. Zaleca się jednak profilaktyczną wymianę panewek po zakupie. Więcej na ten temat znajdziecie w poniższym artykule:
Na koniec pozostawiam motor benzynowy 2.0 o oznaczeniu MR20DE. Ma łańcuch rozrządu, ale nie jest to element niezniszczalny. W porównaniu ze starszym motorem QR nie rozciąga się tak szybko, natomiast należy go regularnie kontrolować. Silnik w Qashqaiu nie ma także znanego na przykład z Primery czy pierwszego X-Traila większego zapotrzebowania na olej silnikowy. To dynamiczna jednostka, ale niezbyt ekonomiczna. Średnio potrzebuje około 9-10 l/100 km, więc warto rozważyć montaż instalacji LPG.
Każdy silnik z Qashqaia I ma swojego potencjalnego odbiorcę, choć jedynym niepolecanym jest 1.5 dCi. To jednostka dla osób w pełni świadomych tego, co kupują. Przy odpowiednim "wkładzie finansowym" po zakupie może być dobrym wyborem. Jeżeli macie więcej pieniędzy na samochód, można poszukać egzemplarza z 1.6 dCi.
Co się psuje w Nissanie Qashqaiu?
Przede wszystkim układ jezdny, który jest tak samo delikatny jak w samochodzie osobowym. Nie jest to terenówka, więc agresywne najeżdżanie na krawężniki czy częsta jazda po dużych nierównościach szybko przybliża do konieczności naprawy zawieszenia. Niestety, tu konstruktorzy się nie popisali.
W pierwszych latach produkcji do Qashqaiów montowano słabe wahacze i amortyzatory, a szczególnie ich gumowe tuleje. W tylnym zawieszeniu wahacze rdzewieją , a ogólnie problemem starszych egzemplarzy jest korozja podwozia, przez co teoretycznie proste naprawy okazują sie problematyczne. Na auto było sporo akcji serwisowych.
Manualne skrzynie biegów są w porządku, ale sprzęgła dość słabe. Przy jeździe miejskiej zużywają się szybko, a w dieslach dochodzi do tego jeszcze koło dwumasowe. Nie są to jednak części drogie. Również przeguby półosi odmawiają posłuszeństwa.
Najbardziej kosztowne awarie mogą dotyczyć przekładni CVT połączonej z 2-litrowym silnikiem benzynowym. Jest ona trwała pod warunkiem, że macie lekką nogę i korzystacie z przekładni umiejętnie. Jeżeli wasz styl jazdy z CVT to częste wciskanie gazu do oporu, nie polecam tego rozwiązania.
Przeciętną jakość ma lakier, ale większym zmartwieniem jest korozja podwozia czy skrzypiące wnętrze, którego niektóre elementy potrafią nawet odpadać. Zarysowania na srebrnych wstawkach to norma nawet w egzemplarzach z niskim przebiegiem. O ile jakość i trwałość podwozia poprawiono po liftingu, o tyle wnętrze praktycznie się nie zmieniło.
Koszty eksploatacji, ceny i dostępność części zamiennych
Nissan Qashqai nie jest autem drogim w eksploatacji. Jego awaryjność tylko pozornie wydaje się duża – w rzeczywistości nie można narzekać. Na pewno został lepiej wykonany pod względem elektryki niż większość francuzów z tego okresu. Trzeba pilnować zawieszenia.
Duża popularność tego modelu sprawia, że na rynku jest już sporo zamienników. Wcześniej był z tym problem, więc qashqaie często były w średniej kondycji. Obecnie naprawa samochodu nie jest kosztowna.
Sytuacja rynkowa
Obecnie rynek używanych qashqaiów jest przeogromny. Jeśli uwzględnić tylko jedną konkretną generacje modelu, to ten należy do najpopularniejszych w kraju.
Ceny najtańszych egzemplarzy zaczynają się od 17 tys. zł, a do 20 tys. zł jest już w czym wybierać, choć przeważają diesle 1.5. Za auta poliftowe trzeba zapłacić 25-30 tys. zł. Samochody z końca produkcji kosztują do 47 tys. zł.
Czy warto kupić pierwszego Qashqaia?
Obiektywnie nie warto, bo za podobne pieniądze można kupić bardziej przestronne auto kompaktowe, lepiej prowadzące się, tańsze w eksploatacji. Jednak nie o to chodzi. Crossovera kupuje się bardziej oczami niż rozumem.
Sam w sobie Qashqai jest samochodem dobrym, wystarczająco niezawodnym, z niezłymi silnikami, sprawnym zawieszeniem, po prostu przyjemnym w eksploatacji. Nie jest szczególnie dobrym autem rodzinnym, choć wersja +2 oferuje już przyzwoitą przestronność, zwłaszcza bagaznik. Nie dajcie się nabrać na dodatkowe dwa siedzenia – nie da się na nich podróżować. Jeżeli znajdziecie zadbany egzemplarz, to nie będziecie żałować.