Volvo XC60 D3 FWD - tylko poprawne

Volvo XC60 D3 FWD - tylko poprawne

Volvo XC60 D3 FWD - tylko poprawne
Artur Pietrzak
05.02.2016 14:48, aktualizacja: 02.10.2022 08:43

Zawsze na Volvo XC60 patrzyłem przychylnym okiem, szczególnie po liftingu cieszyło ono bardziej niż inne samochody tej klasy. Bezpośrednie zetknięcie się z nim przyniosło jednak małe rozczarowanie.

Rzadko kiedy zdarza mi się, żebym rozczarował się, a moje oczekiwania wobec jakiegoś auta nie zostały spełnione, zwykle jestem przyjemnie zaskoczony. Zaskoczenie, ale negatywne spotkało mnie po bliższym poznaniu Volvo XC60, mimo zainteresowania, jakie we mnie wzbudzał mijając mnie na ulicy czy w testach dziennikarskich, po bliższym poznaniu pozostawił mnie z lekkim niedosytem. Może to być wina tego, że opisywane wrażenia dotyczą chwil spędzonych z Volvo w podstawowej wersji ale myślę, że nie jest to całkowita wina braku "bajerów" na pokładzie.

Obraz

Generalnie daleko mi do bycia szczególnym fanem crossoverów i SUV-ów, w kwestiach motoryzacyjnych jestem raczej konserwatystą i nie przekonują mnie nowości w technologiach napędzania samochodów, czy też w podejściu do stylizacji. Oczywiście, są auta, które wpadną mi w oko i które określam jako "mógłbym takie mieć". Właśnie Volvo XC60, szczególnie po liftingu było samochodem, który uważałem za taki, jakim mógłbym jeździć na co dzień. Rzeczywistość pokazała jednak coś innego i to nawet pomimo pięknego wyglądu zewnętrznego wersji po liftingu, ładnie zarysowanej "twarzy", eleganckiego tyłu i zgrabnej linii bocznej, które wciąż odpowiadają mojemu gustowi. Kolor oczywiście ma również znaczenie, opisywany samochód był w kolorze białym, jednak do tego auta pasuje piękny odcień brązu oraz czerwony, który swą barwą również pięknie podkreśla linie tego samochodu. Można go oczywiście mieć w jakimś zwykłym szarym, siwym i srebrnym kolorze ale po co, skoro można się nieco wyróżnić?

Obraz

Ktoś powie - ale ja nie chcę się wyróżniać! To po co chcesz SUV-a? Zresztą dla ludzi, którzy lubią szarości i nieco nudy powstało wnętrze Volvo. Eleganckie, stonowane, klasyczne, ale nudne, przywodzi mi na myśl nieco mniej szlachetne wnętrza Volkswagena. Wewnątrz mamy wszystko, co jest już dobrze znane z innych modeli Volvo - centralny panel z dużymi przyciskami do sterowania klimatyzacją, cztery pokrętła i wyświetlacz, który szczerze mówiąc niknie w kabinie obszernego Volvo. Za dopłatą można mieć ekran o nieco większej przekątnej. ale ten standardowy jest nieco zbyt mały. W Volvo chyba to zrozumieli, bo przecież nowe XC90 ma duży wyświetlacz, moim zdaniem już nieco za duży i specjaliści od wnętrza popadli trochę ze skrajności w skrajność ale niech będzie. Oczywiście za panelem standardowo dla Volvo wygospodarowano przestrzeń na "coś", w sumie nie bardzo wiadomo na co ale "coś" się tam zmieści - na pewno znalazłbym dla tego miejsca jakieś zastosowanie.

Co do materiałów to nie ma się do czego przyczepić. Nawet w wersji z materiałową tapicerką, wnętrze jest przyjemne, a to czego dotykamy sprawia wrażenie solidnego i dobrze zmontowanego. Swoją drogą w testowanym samochodzie zabrakło nieco skórzanej tapicerki, która moim zdaniem dodaje szyku i elegancji każdemu wnętrzu, a dla malkontentów, którym w zimę na skórze za zimno a latem za ciepło przygotowano dostępne w opcji klimatyzowane fotele, które są moim zdaniem jedną z ciekawszych opcji we współczesnych samochodach, które znacząco poprawiają komfort jazdy. Kierownica jest mięsista, gruba, dobrze leży w dłoniach i daje poczucie gabarytów samochodu. Siedzi się wygodnie no i dosyć wysoko co jest dla wielu osób zaletą. Ja jestem z tych, którzy lubią siedzieć blisko asfaltu, ale doceniam widoczność jaką daje jazda SUV-em. Rzeczywiście widać świat nieco dalej i lepiej - jest to bardzo duży atut, szczególnie jeśli zwrócimy uwagę na bezpieczeństwo jazdy.

Obraz

Co do bezpieczeństwa to wiadomo - Volvo jest w tej dziedzinie liderem od lat, przynajmniej większość klientów tak sądzi, a firma się przy okazji tym tytułem szczyci. Samochód którym jeździłem miał na pokładzie system "City Safety" ale przyznam szczerze, że nie czułem potrzeby testowania jego działania, dobrze wiedzieć, że on tam jest i czuwa. Swoją drogą samochód tych gabarytów wydaje się być mniejszy wewnątrz niż okazuje się być w rzeczywistości a sama wielkość odczuwana we wnętrzu daje poczucie bezpieczeństwa. Moim zdaniem do bezpiecznej jazdy potrzeba również mieć do dyspozycji całkiem sporo pod prawą nogą, co w aucie o tej masie nie jest wcale łatwe.

Obraz

Pod maską egzemplarza, którym jeździłem pracował silnik oznaczony symbolem D4 (przed liftingiem D3), legitymujący się mocą 163 KM i momentem obrotowym na poziomie 400Nm. Z silnikami w Volvo sprawa jest ciekawa, ponieważ w przypadku wersji napędzanej tylko na przód silnik ma 5 cylindrów i pojemność 2.0 l jednak w przypadku wersji 4x4 oznaczonej symbolem D4 silnik ma również 5 cylindrów ale już 2.4 l pojemności skokowej i legitymuje się tymi samymi parametrami - 163KM/400Nm, jest to ciekawe, jednak wytłumaczalne - tutaj moc płynie bardziej z turbiny, tam z pojemności. Przedni napęd na drodze radzi sobie całkiem nieźle, oczywiście o wjeździe w teren nie ma raczej mowy, ale ten samochód jest na to zbyt elegancki. Napęd na wszystkie koła przydałby się zimą - skoro już mamy podniesione auto, wyposażamy je w dobre zimowe opony, a przyczepność zapewnia nam dołączany napęd tylnych kół - to jest moim zdaniem powód dla którego udział napędu 4x4 wśród nowych aut rośnie.

Dodatkowa przyczepność jest zawsze wskazana. Jeśli już mowa o śniegu i przyczepności to w przypadku samochodu napędzanego na przednią oś można spodziewać się typowych problemów aut przednionapędowych, jedyną pomocą jest dość spora masa własna, która dociska koła do nawierzchni, nic ponadto. Osiągi? Średnie - ponad 10 s do 100km/h nie robi już dziś wrażenia, tak jak prędkość maksymalna wynosząca katalogowo ok. 200 km/h. Nie jest źle, kierowca o takim temperamencie jak ja, byłby zadowolony, pod warunkiem, że na "gorsze dni" miałby w garażu jakiegoś hot-hatcha.

Obraz

Koniec końców, Volvo w tej wersji pasuje mi do starszego, statecznego pana, który chce widzieć dobrze co znajduje się przed nim, czuć się bezpiecznie i poruszać się po szosie bez zbędnych szaleństw. Podstawowa wersja ma w sumie wszystko co potrzeba - dwustrefowa klima, niezłe audio, automatyczne światła, automatyczne wycieraczki i rozbudowany komputer pokładowy. Młodszy klient z pewnością doposaży sobie auto korzystając z długiej listy opcji dla tego modelu Volvo. Dość mówić, że instrukcja tego samochodu jest pokaźnej objętości, niczym książki akademickie, których nie chcesz, a musisz się nauczyć. Czemu zatem uznałem, że ten samochód mnie zawiódł? Bo brak w nim emocji. Brak w nim zdecydowania czy jest to "Sport Utility Vehicle" czy jednak "Sad Utilty Vehicle". Wygląda na to pierwsze, ale po bliższym zapoznaniu okazuje się, że bardziej mu graj w to drugie. Z pewnością w najbogatszej wersji wyposażenia i z najmocniejszym silnikiem odczucia byłyby nieco bardziej emocjonujące ale "Sport" to nie jest i nie będzie - ani na tor ani na bezdroża - "bulwarówka" to dobre określenie dla tego typu pojazdów.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)