Używane samochody pofirmowe - na co zwrócić uwagę oraz jakie są zalety i wady takich ofert?

Używane samochody pofirmowe - na co zwrócić uwagę oraz jakie są zalety i wady takich ofert?

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © fot. Toyota
Marcin Łobodziński
22.12.2015 18:14, aktualizacja: 02.10.2022 08:56

O samochodach pofirmowych krąży wiele mitów, a nic tak nie przyciąga kupującego jak hasło w ogłoszeniu: „samochód od prywatnego właściciela”. Niestety 1/3 polskiego rynku nowych samochodów to auta po firmach, dlatego szukając samochodu kupionego w krajowym salonie trzeba się liczyć z tym, że większość aut wcześniej jeździło służbowo. Czy trzeba się bać takich samochodów, na co należy uważać i o czym warto pamiętać?

Wystarczy popatrzeć na polski rynek samochodów nowych by odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego duże komisy często są wręcz przeładowane poflotowymi samochodami w młodym wieku i tym samym kolorze. Około 70 proc. zakupów w polskich salonach robią firmy, przy czym nie dotyczy to firm prowadzonych na zasadzie jednoosobowej działalności gospodarczej.

Teoretycznie więc, około 70 proc samochodów na rynku wtórnym kupionych jako nowe w Polsce to samochody pofirmowe. Tym bardziej, że firmy wymieniają samochody co 3-5 lat, natomiast osoby kupujące nowy samochód w salonie użytkują go zdecydowanie dłużej, a zatem realny odsetek aut pofirmowych jest jeszcze wyższy.

Już w tym miejscu należy oddzielić auta pofirmowe od poflotowych – nie każde auto można klasyfikować tak samo. Myśląc flota, mamy na myśli kilka-kilkadziesiąt identycznych samochodów jeżdżących intensywnie w podobny sposób i kupionych do tego samego celu. Mówiąc firma, mamy na myśli po prostu samochód zarejestrowany na firmę, którym mógł również jeździć prezes czy dyrektor. Zatem nie każde auto firmowe to tzw. auto flotowe, natomiast każde auto flotowe jest oczywiście firmowym.

Takie samochody też kupują firmy, na przykład dla dyrektorów
Takie samochody też kupują firmy, na przykład dla dyrektorów© mat. prasowe / BMW

Flotowymi autami zwykle poruszają się sprzedawcy i menedżerowie, a także osoby pracujące w terenie. Takie auta są zwykle tanimi modelami segmentu B lub C, rzadziej D. Natomiast wyższa kadra, w tym niektórzy handlowcy używa zwykle nieźle wyposażonych samochodów klasy średniej lub wyższej. Właściciele firm wybierają auta klasy premium i luksusowe, których oczywiście używają również na co dzień.

Cechy samochodów pofirmowych i poflotowych

Trzeba pamiętać, że niezależnie od tego czy auto jest używane przez przedstawiciela handlowego czy przez samego prezesa jest niczym innym jak narzędziem pracy i zostało kupione najpewniej z myślą o odsprzedaży w dość krótkim czasie. A jak to bywa z narzędziami, mają one na siebie zarabiać, a nie generować koszty. Inna sprawa, że często dobrze traktuje się samochody kadry kierowniczej i dyrektorskiej.

Tu ważną rzeczą jest prawo do pierwokupu, które przysługuje użytkownikowi. Jeżeli kierownik czy dyrektor jeździ jednym samochodem przez 4 lata i ma szansę odkupić go od firmy po cenie znacznie niższej niż rynkowa, to niemal oczywiste jest, że będzie o niego dbał. Nawet jeżeli nie kupi go dla własnego użytku, to wykupi go w celu odsprzedania i tym samym łatwego zarobku jako osoba prywatna.

Cechą generalną samochodów pofirmowych są stosunkowo duże przebiegi, sięgające 50, a nawet 100 tys. km rocznie. Widziałem osobiście samochód z przebiegiem 450 tys. km, którym codziennie jeździł pracownik banku przez 3 lata. To nie jest żaden rekord, ale co warto zaznaczyć, samochód był w pełni sprawny i w nienagannym stanie technicznym, pomimo iż napędzał go silnik Diesla.

To potwierdza zasadę, że czasami nie tyle przebieg, co czas niszczy współczesne samochody. Wspomniane auto w rzeczywistości ma, a właściwie powinno mieć wyższą wartość niż 10-letni egzemplarz sprowadzony z Niemiec z przebiegiem 180 tys. km.

Duże przebiegi wcale nie muszą być wadą samochodu
Duże przebiegi wcale nie muszą być wadą samochodu© mat. prasowe / Opel

Typowe cechy samochodów flotowych, czyli klasycznych narzędzi pracy, jest zużycie wynikające nie tyle z samej jazdy co z używania samochodu – przetarta tapicerka, rysy na elementach wnętrza, mocno podrapana okolica stacyjki, rysy na lakierze. Wynika to z częstego wsiadania i wysiadania z auta. Ponadto wiele samochodów flotowych jest oklejonych.

Przed sprzedażą naklejki są zdejmowane, ale i tak pozostają ślady. Firmy zajmujące się sprzedażą takich aut często usuwają powierzchownie te ślady, ale po 4-5 latach jeżdżenia z naklejkami tylko profesjonalna polerka pozwala usunąć różnice w odcieniach lakieru pod naklejką w stosunku do części nieoklejonej. Rzadko też zdarza się, by przedstawiciele handlowi myli samochody ręcznie.

Zwykle używają myjni automatycznych i samoobsługowych, posługując się kartami firmowymi. Różnie odbija się to na kondycji lakieru, który może być znacznie bardziej zużyty niż w starszym samochodzie prywatnym. Po prostu samochody firmowe muszą być czyste, dlatego są nierzadko myte nawet codziennie w okresie jesienno-zimowym. Chyba żaden prywatny właściciel tak nie postępuje.

Typowe modele samochodów pofirmowych

Wystarczy spojrzeć jakie samochody sprzedają się najlepiej jako nowe i mamy idealny obraz tego, jakie są ulubieńcami firm. Škoda to lider w sprzedaży samochodów od kilku lat i nie jest żadną tajemnicą, że zawdzięcza to bardzo korzystnym warunkom dla firm. Dlatego kupiona w polskim salonie Škoda Fabia, Rapid czy Octavia na minimum 80 proc. ma za sobą pracę we flocie.

To samo można powiedzieć o Fordach Focusach, Volkswagenach Golfach, Oplach Astrach i Corsach, Toyotach Yaris i Auris czy Renault Clio.

Ford Focus to typowa "flotówka", ale na pewno nie w tej wersji wyposażenia
Ford Focus to typowa "flotówka", ale na pewno nie w tej wersji wyposażenia© mat. prasowe / Ford

Wśród kadry wyższego szczebla dużym powodzeniem cieszą się samochody klasy średniej, które według analityków rynku nie przetrwałyby w ogóle w naszym kraju, gdyby nie firmy. Ulubieńcem numer jeden jest od kilku lat Opel Insignia, ale nie brakuje też Fordów Mondeo, Toyot Avensis czy Volkswagenów Passatów. Oczywiście segment premium też jest częściowo napędzany przez menedżerów i dyrektorów firm, dzięki czemu Audi, BMW i Mercedes są jeszcze daleko przez Volvo, Infiniti czy Jaguarem w liczbie sprzedanych aut.

W klasie niższej, to jest segmencie B i C, samochody flotowe są zwykle ubogo wyposażone i występują w bardziej praktycznych odmianach np. kombi, rzadziej w kompletnie niepraktycznych, np. 3-drzwiowy hatchback. To dla flot przygotowano podstawowe modele aut segmentu B bez klimatyzacji i radioodtwarzacza, których nigdy nie kupi klient indywidualny.

Zdarzają się jednak takie ewenementy jak ubogo wyposażone samochody klasy średniej, na przykład Fordy, Ople i Toyoty. Najczęściej jedynym elementem wyposażenia typowej flotówki jest radioodtwarzacz i elektrycznie sterowane szyby. Najczęściej jest lakierowany na biało lub innym standardowym lakierem niemetalicznym, choć sporo jest też ofert ze srebrnym lakierem, pod którym łatwiej ukryć flotową przeszłość.

Jakie silniki napędzają auta flotowe? Tu bywa różnie, ponieważ podobne koszty eksploatacji i ceny paliw nieco ostudziły zapędy pro-dieslowskie. Nie mniej jednak samochody, które miały pokonywać duże dystanse dzienne zawsze są wyposażone w silnik Diesla – to się po prostu opłaca. Zwłaszcza jeśli chodzi o auta segmentu C i D. W niższych klasach może się nie opłacać zakup samochodu z dieslem.

Wady i zalety samochodów pofirmowych z punktu widzenia kupującego

Jeżeli kupujecie samochody pofirmowe nie musicie opierać się na stereotypach mówiących o katowaniu aut przez przedstawicieli handlowych i braku dbałości.

Nie zawsze tak jest. Coraz częściej firmy wysyłają kierowców na różnego rodzaju szkolenia z bezpiecznej i ekonomicznej jazdy, a także dbają o swoje auta nagradzając najlepszych kierowców. Ma to jednak dobre i złe strony. Osobiście wolałbym kupić samochód z silnikiem benzynowym z wtryskiem bezpośrednim, użytkowany przez kierowcę lubiącego dynamiczną jazdę, niż od takiego, który odbył szkolenie z ekojazdy i zdobył w firmie nagrodę za najniższe zużycie paliwa. To samo dotyczy samochodów z silnikami Diesla, choć tu kłania się pośpiech i braki w rozgrzewaniu i chłodzeniu turbosprężarki.

Biały kolor dominuje w autach flotowych
Biały kolor dominuje w autach flotowych© mat. prasowe / Opel

Pewną cechą samochodów poflotowych, zwłaszcza używanych w jednym celu jest częściowe zużycie, co może być wadą, ale prędzej zaletą. Mowa tu o zużyciu na przykład tylko jednego fotela ponieważ jeździła nim tylko jedna osoba. Zużyta może być tapicerka w bagażniku, ale kanapa z tyłu mogła być nigdy nie używana. Często tapicerka i panele drzwi nie wytrzymują próby we flocie mimo młodego wieku samochodu. Ponadto ze względu na sposób eksploatacji i nawyki użytkownika również mechanicznie samochód może być zużyty w dość specyficzny sposób.

Wbrew pozorom, duży przebieg samochodu poflotowego wcale nie musi być jego wadą. Oczywiście niektóre podzespoły mają określony przebieg, ale może się on wydłużać, gdy samochód pokonuje większe przebiegi dzienne. Ot chociażby łańcuch rozrządu czy turbosprężarka, które „lubią” raczej mniej rozruchów i dłuższą jazdę niż odwrotnie.

Plusem jest też to, że wiele aut nawet nie stygnie od pierwszego uruchomienia silnika rano do ostatniego zgaszenia go popołudniu. Lepiej dla silnika być uruchomionym dziesięć razy i tylko raz na zimno, niż trzy razy w tym samym czasie, z czego za każdym razem na zimno.

Zaletą aut pofirmowych jest możliwość sprawdzenia historii serwisowania
Zaletą aut pofirmowych jest możliwość sprawdzenia historii serwisowania© fot. Skoda

Kolejną zaletą aut pofirmowych jest możliwość sprawdzenia historii serwisowej. Nie musi to być jednak auto serwisowane w autoryzowanym warsztacie. Często firmy chcąc obniżyć koszty eksploatacji nawiązują współpracę z nieautoryzowanymi warsztatami, które mają nieźle rozwiniętą sieć w kraju. Z jednej strony takie sieci prowadzą historię i robią wpisy w książkach serwisowych, ale bywa też inaczej.

Są przypadki, że przeglądy są robione niestaranie – dotyczy to również ASO - a nawet dochodzi do sytuacji, że poza prowadzeniem książki nie robi się nic więcej. Odkupujący auto jest w ten sposób oszukiwany, że serwis był prowadzony regularnie, podczas gdy nie wymienia się nawet oleju. Trzeba uważać na samochody serwisowane w warsztatach niezależnych i najlepiej doszukać się potwierdzających wykonanie usług faktur.

Co gorsza, przez wynajem długoterminowy niebawem rynek samochodów pofirmowych może się nieco popsuć. Nie jest to oczywiście żadna reguła, ale bywa, że firmy prowadzące wynajem długoterminowy prawie w ogóle nie serwisują samochodów. Jak to działa?

Klient nie kupuje, lecz wynajmuje wybrane przez siebie auto na określony czas. Wykup samochodu po tym okresie nie wchodzi w grę, ponieważ wtedy wynajem nie ma większego sensu. Auto pozostaje więc własnością firmy wynajmującej, która pokrywa też koszty serwisu – tylko wtedy wynajem długoterminowy ma sens. Użytkownik deklaruje przebieg roczny lub na cały okres wynajmu i tu zaczynają się kalkulacje.

Firma wynajmująca serwisuje samochód w taki sposób, by było jak najtaniej, ponieważ to co zaoszczędzi należy do niej. Z drugiej strony, musi serwisować auto na tyle, by nie doszło do poważniejszej awarii w okresie użytkowania. Dla użytkownika nie ma to żadnego znaczenia, ponieważ samochód w całym okresie wynajmu nie jest jego, a firma wynajmująca zapewnia mu mobilność. Zdarza się więc, że samochody z wynajmu długoterminowego są serwisowane w sposób podstawowy (wymiana oleju, klocków hamulcowych i opon) i jeżdżą tak aż do zakończenia okresu wynajmu. Potem są sprzedawane jako okazje. Powtarzam, nie jest to żadna zasada, ale sami sobie odpowiedzcie na pytanie: czy to ma sens?

Dlatego obowiązkową czynnością przed zakupem samochodu firmowego powinno być jak najdokładniejsze sprawdzenie historii serwisowania. Jeżeli jest w porządku nie należy się bać aut pofirmowych, niezależnie od przebiegu. Nie warto natomiast kupować samochodów bez klimatyzacji. Jej montaż we własnym zakresie nie jest opłacalny, a sprzedanie takiego auta niemal graniczy z cudem.

Gdzie kupuje się samochody pofirmowe?

Miejsc, w których można kupić samochody pofirmowe jest tyle samo ile miejsc sprzedaży samochodów użytkowanych prywatnie. W internecie pojawiają się aukcje i ogłoszenia kilku takich samych samochodów, co oznacza, że firma wymienia lub wymieniła już flotę. Są jednak też ogłoszenia pojedyncze, ponieważ samochody nie zawsze są kupowane i sprzedawane hurtowo.

Auto pofirmowe można kupić w autokomisie lub w salonie dilera, gdzie samochód został wymieniony na nowy
Auto pofirmowe można kupić w autokomisie lub w salonie dilera, gdzie samochód został wymieniony na nowy© fot. Skoda

Samochodami pofirmowymi coraz częściej zajmują się duże automkomisy, które przyjmują auta po atrakcyjnej marży przy odsprzedaży i stoją one w jednym rzędzie czekając na zainteresowanych. Niestety często ceny takich samochodów są nieco wyższe niż ofert pojedynczych, znalezionych w internecie. Inna sprawa, że mamy większy wybór egzemplarzy.

Nowością są też specjalistyczne salony sprzedaży aut pofirmowych i takie miejsca polecamy. Pierwsze tego typu centrum otworzyła firma LeasePlan, o czym pisaliśmy kilka dni temu. Tu ceny może nie są tak atrakcyjne, ale plusem takich salonów jest sprawdzona historia serwisowania auta i nierzadko gwarancja czy rękojmia sprzedającego.

Czy należy się bać samochodów pofirmowych?

Jest wiele stereotypów na ten temat, a jedyne co możemy zalecić to dużą ostrożność. Tego typu samochody są eksploatowane dość intensywnie, co nie musi być wcale wadą. Ponadto dużo zależy od polityki właściciela firmy – jedni oszczędzają na czym się da, inni dbają o swój majątek.

Zwykle nie da się poznać użytkownika samochodu, ale warto rozważyć odkupienie auta pofirmowego od osoby, która jest pracownikiem i sama go wcześniej wykupiła. To bodaj najlepsze źródło zakupu poza wyspecjalizowanym salonem.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)