Nadchodzi smutna informacja. Nie będzie Challengera w wersji cabrio. To już postanowione.
Wiadomość przekazał Mike Accavitti, który wyjaśnił dlaczego nie będzie modelu Challenger dla lubiących nieco więcej nieba nad głową. Powodów jest kilka, ale ten najważniejszy brzmi - kasa! Technologicznie, utrzymanie sztywności na optymalnym poziomie w kabriolecie musi niestety spowodować wzrost masy. A przy aucie sportowym, jakim chce być Challenger, nie może sobie pozwolić na nadmierną tuszę. Wszystko prawda. Tylko dlaczego BMW może posiadać sztywny składany dach i w dalszym ciągu potrafi ostro połykać zakręty?
Nadchodzi smutna informacja. Nie będzie Challengera w wersji cabrio. To już postanowione.
Wiadomość przekazał Mike Accavitti, który wyjaśnił dlaczego nie będzie modelu Challenger dla lubiących nieco więcej nieba nad głową. Powodów jest kilka, ale ten najważniejszy brzmi - kasa! Technologicznie, utrzymanie sztywności na optymalnym poziomie w kabriolecie musi niestety spowodować wzrost masy. A przy aucie sportowym, jakim chce być Challenger, nie może sobie pozwolić na nadmierną tuszę. Wszystko prawda. Tylko dlaczego BMW może posiadać sztywny składany dach i w dalszym ciągu potrafi ostro połykać zakręty?
Najważniejszym argumentem jest ilość pieniędzy jaką trzeba przeznaczyć na zaadoptowanie platformy technologicznej. Dodając do tego, że ilość Challengerów w wersji cabrio jaka zjechałaby z taśmy produkcyjnej, koncern podjął decyzję - opłacalność zero!
A szkoda. Wystarczy sobie wyobrazić czym za 50 lat byłby taki egzemplarz Challengera SRT8 cabrio z 2009 roku! Tym, czym dziś jest dla nas Hemi Cuda z 1971 roku! Kiedy koncerny nauczą się, że tego typu auta nie są od zarabiania pieniędzy...