Mały, ale wariat

Mały, ale wariat

Bartosz Adamiak
25.04.2014 09:31, aktualizacja: 08.10.2022 09:27

Na pewno każdy z Nas ma swoje ulubione miejsce. Może góry, morze? Osobiście uwielbiam góry – a szczególnie zimą...

Obraz
© Bartosz Adamiak

W taki dokładnie taki sam sposób zakochałem się w moim pierwszym samochodzie, czerwonym Golfie II, rocznik 1991 – według mnie nadchodzącym klasyku i to nie tylko związanym z wiekiem, lecz również i z wyglądem. Otóż na ulicach widać pełno Golfów, jednak najczęściej są to zaniedbane i zardzewiałe maszyny – aż łza się w oku kręci jak można jakikolwiek samochód tak zaniedbać. Rozumiem rdza – brak pieniędzy na remont. Jednak ile pracy i wysiłku trzeba włożyć, aby podwiesić tylny zderzak czy chociaż umyć swój samochód.

Wychodzę z założenia że jeśli dba się o samochód będzie nam on służył tyle ile będzie trzeba. Nie cierpię mieć w samochodzie niepotrzebnych śmieci czy butelek po napojach rzuconych na miejsce pasażera. Czasem jestem zdumiony od czego to zależy ponieważ przechodzę koło pustej butelki w pokoju przez cały dzień, a w samochodzie od razu zrobiłbym z nią porządek.

Egzemplarz widoczny na zdjęciu jest ze mną już od dwóch lat. Silnik o pojemności 1,3 l z wtryskiem jest oszczędny, ale i jak na swoje wymiary w miarę dynamiczny. W tym czasie przejechaliśmy już razem sporo kilometrów i (odpukać) nigdy mnie nie zawiódł. Jedynym momentem w którym naprawdę, coś się działo, był powrót z Poznania – Golf zaczął przerywać i dziwnie się zachowywać. Pomogła wymiana czujnika i już było po sprawie. Zabiegi pielęgnacyjne? Hmm.. Woskowanie i polerowanie owszem, lecz tylko i wyłącznie, samemu. Żeby samochód na zdjęciach prezentował się bardzo dobrze, oddałem felgi do piaskowania a następnie przy pomocy pistoletu do malowania z pobliskiego marketu, razem z ojcem poddałem je malowaniu na kolor przybliżony do oryginału – myślę że wyglądają rewelacyjnie. Praca została doceniona, kiedy to już dwa razy zostałem zapytany czy chciałbym odsprzedać samochód. Kiedy odmówiłem, pogratulowano mi stanu w jakim go utrzymuje.

Obraz
© Bartosz Adamiak

Tani, przestrony = idealny?

Fenomenu jakim jest Golf nikomu nie trzeba przedstawiać, jest wiele jego odmian i wszystkie zasługują na uznanie. Bezawaryjność czy w tym przypadku dostępność części oraz bardzo małe ceny, są jednym z wielu atutów które skłaniają do zakupu przyszłego klasyka. Kiedy wymieniałem łożyska w kole, myślałem że będzie to koszt koło 70-80 zł, ku mojemu zdziwieniu, zakupiłem komplet łożysk razem z innymi potrzebnymi elementami za oszałamiającą kwotę 30 złotych.

Golf produkowany był z myślą o osobach które cenią małe spalanie, radość z prowadzenia, przestronność czy bezawaryjność. Na tym polu spisuje się bezbłędnie, a swoją przestronnością zadziwił mnie nie raz. Do środka po złożeniu tylnej kanapy zmieścił się duży rower zjazdowy bez zdejmowania koła, czy cztery osoby razem z bagażem i nadal wszyscy czuli się komfortowo. Kiedy pierwszy raz usiadłem na tylnej kanapie minęło chyba dwa miesiące od zakupu, nie odczuwałem takiej potrzeby wcześniej bo dla mnie najważniejsze miejsce jest za kierownicą, czyli w „centrum dowodzenia”.

Moje zdziwienie było tak ogromne że siedziałem z tyłu przez chyba pięć minut, rozkoszując się wygodą i miejscem które oferuje ten samochód. Miękka kanapa, miejsce na nogi które na pewno w latach 90-tych było bardzo zadowalające, a przede wszystkim czułem się bardzo przytulnie pomimo szaro-czarnego wnętrza.

Najlepszą reklamą z jaką spotkałem się w Internecie pokazującą czym w tamtych latach był Golf jest to: [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=eT0MHN827hs[/youtube]

Obraz
© Magdalena Supernak

Niby „tylko”- Golf, a uśmiech na twarzy sam się pojawia

Lekki pisk przy ostrym zakręcie i śmierdzące opony, to jest to co lubi egzemplarz widoczny na zdjęciach. Na pewno nie są to osiągi silników o mocy przekraczającej 300 KM, lecz mały silniczek nie jest wolny i potrafi wywołać uśmiech nawet na takim zwykłym opuszczonym rondzie w pobliżu gdzie robiliśmy zdjęcia. Poza miastem średnie spalanie nie jest wyższe niż 7 litrów na 100 kilometrów. Przy podkręconym ogrzewaniu spalanie zapewne się nieco zwiększa lecz, jak miło jechać w kabinie w której po dosłownie 50 sekundach robi się ciepło. Jestem bardzo ciekaw jak spisywała się automatyczna skrzynia biegów w drugiej generacji. Kiedy szukałem Golfa dla siebie, natrafiłem na aukcje w której ktoś sprzedawał egzemplarz z automatyczną skrzynią biegów, osiągi zapewne nie robiły wrażenia jednak jestem ciekaw czy biegi zmieniały się płynnie i przy odpowiednich obrotach, może ktoś ma jakieś doświadczenie na tym polu?

W przyszłości chciałbym zarejestrować VW jako pojazd zabytkowy, dlatego staram się wszystko utrzymać w oryginale. Na początku radio było niewiadomego pochodzenia, lecz udało się odnaleźć zbliżone do oryginału radio BETA (pochodzące z Audi, lecz znaczek został zmazany), różni się niektórymi elementami lecz na pewno wygląda bardziej klasycznie od nowoczesnych odmian z dużymi wyświetlaczami. Posiada tylko cztery zaprogramowane stacje, mały wyświetlacz z odbieraną częstotliwością, i więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Kolejnymi elementami które cieszą oko (przynajmniej moje) jest schowek na kasety przy drążku od zmiany biegów. Świetny gadżet który na pewno niektórych w prawi w osłupienie i nie będą wiedzieli co to takiego.

Niemcy jednak potrafią tknąć w samochód trochę radości, dla mnie jest jej pełno w Golfie II, wystarczy się dobrze przypatrzyć.

Obraz
© Magdalena Supernak
Obraz
© Bartosz Adamiak
Obraz
© Bartosz Adamiak
Obraz
© Bartosz Adamiak
Obraz
© Bartosz Adamiak
Obraz
© Bartosz Adamiak
Obraz
© Bartosz Adamiak
Obraz
© Bartosz Adamiak
Obraz
© Magdalena Supernak
Obraz
© Bartosz Adamiak
Obraz
© Bartosz Adamiak
Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)