Ferrari F50 na co dzień nie strzela płomieniami z układu wydechowego. Jednak za kilka dolarów można go tak zmodyfikować, aby nie dość, że zyskał nowy dźwięk, to jeszcze rzucał płomieniami.
Ferrari F50 na co dzień nie strzela płomieniami z układu wydechowego. Jednak za kilka dolarów można go tak zmodyfikować, aby nie dość, że zyskał nowy dźwięk, to jeszcze rzucał płomieniami.
Mateusz też pisał dzisiaj o paleniu (ale nie gumy) przy użyciu skutera. Właściciel w przypadku tego Ferrari F50 widocznie nie był zadowolony z brzmienia. Postanowił zatem zainwestować w układ wydechowy z firmy Tubi. Ci się ucieszyli, bo jak często można majstrować przy takiej legendzie jak F50?! Zamontowali więc zestaw, który nie tylko dał nowe, stalowe burczenie, ale również całkiem solidne ogniste płomienie! Wszystko oczywiście pochodzące z 4,7 litrowego silnika V12 Ferrari!
Ciekawostka: Tubi nasłuchało się brzmienia oryginalnych silników Ferrari, ponieważ siedziba producenta mieści się nie gdzie indziej jak w... Maranello! Zajmuje się wykonywaniem układów wydechowych dla Lamborghini, Ferrari i Maserati już od 1987 roku. Jeżeli sądzicie że to F50 na video brzmi nieco jak stare bolidy F1, nie jesteście w błędzie. Już samo F50 bazowało na wielu rozwiązaniach stosowanych w Formule 1, a dodatkowo Tubi zaczynało od współpracy z zespołami F1!
Video z ogniem:
Ferrari F50 SHOOTING FLAMES
Źródło: Autoblog