Poradniki i mechanikaJazda youngtimerem - cz. 16: Praca nad felgami mercedesa 190E W201

Jazda youngtimerem - cz. 16: Praca nad felgami mercedesa 190E W201

Felgi mercedesa 190E W201
Felgi mercedesa 190E W201
Źródło zdjęć: © fot. Kamil Kobeszko
Kamil Kobeszko
13.02.2014 22:59, aktualizacja: 30.03.2023 11:59

Mercedes 190E W201 czeka na chwilę wolnego czasu i na dokończenie projektu. Już niedługo znów prace nabiorą tempa, ale póki co skupiamy się na dodatkach, które stanowią o wrażeniu z oglądania całości.

Zimowa przerwa nie zawsze jest korzystna do renowacji. Prace lakiernicze są utrudnione – bo jest zimno. To z kolei powoduje problemy przy kładzeniu kolejnych warstw lakieru. Im zimniej, tym łatwiej i częściej robią się zacieki lakiernicze. Oczywiście istnieje ogrzewanie, ale to zawsze pewna niepewność przy zmiennych warunkach temperaturowych (np. część karoserii bliżej piecyka ma inne warunki lakierowania niż strona przeciwna).

Zdjęcie dokładnie sprzed roku
Zdjęcie dokładnie sprzed roku© fot. Kamil Kobeszko

Wielu z Was zadaje mi pytania mailowe, co dalej z autem. Obecnie czeka na swoją kolej do lakierowania ostatnich elementów i montażu całości. Gdy z lakierni zjedzie W124 i Subaru Impreza znów będzie wolne miejsce i zasoby sprzętowe, aby dokończyć prace.

Mercedes 190 W201 tymczasem przeszedł pierwszy test i stał całą zimę pod pokrowcem. Niestety nie mam możliwości długotrwałego garażowania, ale to może i lepiej. Takie spartańskie warunki to prawdziwy test dla jakości wcześniejszej pracy.

I trzeba przyznać, że 190-tka zniosła to wyśmienicie, bo cała karoseria jest bez zarzutu. Jedyne, czego można się przyczepić to podwozie np. pod silnikiem. Ale to nie było jeszcze ruszane i dopiero teraz będzie oczyszczane i zabezpieczane antykorozyjnie – taki był plan. Zresztą nie jest w tym temacie źle i nie jest to aż takie pilne. Docelowo do górnej wysokości listew karoseria będzie zabezpieczona "barankiem".

Niestety nie wszystko idzie z planem i dlatego renowacja ciągnie się w ślimaczym tempie. Mercedes nie jest moim jedynym autem i na nieszczęście pozostałe też potrzebowały sporej ilości prac, mimo że są znacznie od niego młodsze. Problem w tym, że Mercedesa potrafię naprawić samodzielnie, a jedno z pozostałych aut wymagało pracy dobrego elektromechanika – taki już wątpliwy urok nowych konstrukcji.

Felgi w stanie po kupnie
Felgi w stanie po kupnie© fot. Kamil Kobeszko

W międzyczasie postanowiłem zająć się elementami, które dumnie zgromadziłem w swoim pokoju. Renowacja wymaga wyrzeczeń, dlatego przez moje mieszkanie nieustannie przewijały się części do samochodu. Problemem jest brak garażu i miejsca, gdzie można to trzymać.[

b]Mieliście kiedyś w salonie jednocześnie cztery koła, drzwi, dwa błotniki, atrapę chłodnicy i całą torbę drobiazgów takich jak lusterka? Jeśli Wasze żony, dziewczyny czy kochanki nie są tolerancyjne, to lepiej nie bierzcie się za taki projekt. Nie każda zniesie w salonie taki widok.

Części, które potrzebowały umycia – zostały umyte. W ten sposób wyczyściłem wszystkie uszczelki i plastikowe listewki. Po 20 latach eksploatacji, ktoś je wreszcie umył i nasmarował. Podobnie ciekawą zabawę miałem z emblematami. Można co prawda kupić używane w lepszym stanie, ale tym sposobem można wymienić pół samochodu. Poza tym ja mam satysfakcję z przywracania świetności takich elementów.

Emblematy przed wyczyszczeniem
Emblematy przed wyczyszczeniem© fot. Kamil Kobeszko

Dlatego emblematy zostały wyszlifowane i wypolerowane. Teraz lśnią jak trzeba i moim zdaniem wyglądają ciekawie – lśniące, ale dotknięte lekką patyną czasu.

Ozdobą każdego samochodu są odpowiednio dobrane felgi. Tutaj zawsze jest trudny orzech do zgryzienia, bo wybór naprawdę spory. Pomysłów było wiele – zastanawiałem się nad ładnymi 16-stkami, połączonymi z obniżonym zawieszeniem z wersji Sportline.

Ostatecznie wygrała opcja oryginalna. Postanowiłem docenić komfort Mercedesa i pozostawić obecne zawieszenie. Tym bardziej, że jest w naprawdę dobrym stanie, a mi przed renowacją jeździło się naprawdę dobrze.

Samochód opuścił fabrykę na 15 calowych stalowych felgach i oryginalnych kołpakach. Tę opcję zostawiam na zimową eksploatację, a na letnią postanowiłem poszukać oryginalnych, aluminiowych felg 15-calowych od tego modelu.

Oryginalne felgi i kołpaki
Oryginalne felgi i kołpaki© fot. Kamil Kobeszko

Wybór był trudny, bo były co najmniej dwa ciekawe modele. Dylemat między felgami z 20 otworami i wersją z 8 był naprawdę spory. Ostatecznie wybrałem drugi z wariantów, bo pierwszy stosowany był głównie do aut przed liftingiem przeprowadzonym pod koniec lat 80. Te w pełni odpowiadają zdjęciom ze słynnych katalogów Samochody Świata z początku lat 90. – jednych z najlepszych książek mojego dzieciństwa.

Ale przyznam, że w wersji oryginalnej te felgi do końca mnie nie przekonują. Dlatego postanowiłem, że moje zostaną wypolerowane. Widziałem to rozwiązanie w kilku egzemplarzach i akurat do tego modelu takie świecidełka naprawdę pasują. Dodatkowo ten model z założenia wydawał się prosty do wypolerowania – większość felgi to płaska powierzchnia.

Długo szukałem felg prostych, ale w nieidealnym stanie i za dobrą cenę. Znalazłem takie blisko 50 km od Warszawy. Do sprzedania były 4 felgi z 4 letnimi oponami za cenę 320zł (po negocjacji). To naprawdę dobra cena, bo same felgi to koszt 400-500złotych, czasem więcej – gdy są w naprawdę dobrym stanie.

Te wyglądały całkiem nieźle, a założone na nich opony są z rocznika 2007 (Michelin 195/65/15 i CEAT 195/65/15 z naprawdę dobrym bieżnikiem). Całość jeździła na innym Mercedesie 190, który niestety został rozbity i sprzedany na części. Opony i tak pewnie kupię nowe, wysokiej klasy, ale może nie wszystko od razu. Jakby co, można zostawić również i te– naprawdę nie są złe.

Felgi pokryte preparatem usuwającym lakier
Felgi pokryte preparatem usuwającym lakier© fot. Kamil Kobeszko

Sporo czytałem o polerowaniu felg, bo chciałem zrealizować to samodzielnie. Technik jest co najmniej kilka, ale mi najbardziej spodobała się ta opisywana na naszym portalu. Polegała na usunięciu warstwy lakieru specjalnym preparatem rozpuszczającym, a następnie obróbce papierami ściernymi i pastą polerską. Dodatkowo była sprawdzona na felgach z Lancii i Fiata.

Problem w tym, że moje felgi to oryginały Mercedesa. A w tamtych rocznikach nawet felgi Mercedes produkował niezniszczalne. W porównaniu do innych te były lakierowane proszkowo i okazało się, że wszelkie specyfiki do usuwania lakieru nie do końca działają.

Warstwa podkładu była praktycznie nie do usunięcia. Miała pójść jedna puszka sprayu, a poszły aż trzy – ale kto mógł to wiedzieć. Dodatkowo poświęciłem temu kilkadziesiąt godzin żmudnego tarcia papierami ściernymi. Najgorzej było ze wspomnianymi otworami i miejscami przy rancie felgi.

Każdy czasem ogląda telewizję, ja przez dość długi czas oglądałem ją trąc jednocześnie felgi papierem ściernym. Polecam na odstresowanie dla pracowników umysłowych po trudnym zawodowym dniu.

Wreszcie usunąłem ten lakier! Później to już z górki – przejście kolejno przez wszystkie gradacje papieru zapewniało usunięcie rys po takiej obróbce. Już po tarciu na mokro papierem o gradacji 2000 wyglądało nieźle. Ostateczny efekt uzyskałem po naniesieniu pasty polerskiej do aluminium i pracy polerką mechaniczną. Wszystkie zakamarki trzeba było jednak wypolerować ręcznie.

Felga po usunięciu zewnętrznej warstwy lakieru
Felga po usunięciu zewnętrznej warstwy lakieru© fot. Kamil Kobeszko

Wierzcie, że nie ma to jak zobaczyć własnoręcznie wypolerowaną felgę. Owszem można oddać je do polerowania – około 100 złotych za sztukę. Jednak moja radość okupiona ciężką pracą była bezcenna.

Najwięcej czasu spędziłem nad pierwszą felgą – uczyłem się, kompletowałem sprzęt i zmieniałem techniki. Dlatego nad pierwszą spędziłem około 50 roboczogodzin. Każda następna to jakieś 10h – w dodatku wyszły odrobinę ładniej. Okazało się, że lakier felgi trzeba usuwać stopniowo, małymi obszarami, a nie na całej feldze. Optymalnym czasem pozostawienia specyfiku było 15 minut, a później podważenie i zdarcie lakieru starą skrobaczką do szyb.

Felga po obróbce papierem o gradacji 2000
Felga po obróbce papierem o gradacji 2000© fot. Kamil Kobeszko

Dużo słyszałem jak trudno jest zachować stan i czystość wypolerowanych felg. Postanowiłem zaryzykować i jedno z kół wyrzuciłem na balkon, chcąc zobaczyć w jakim będzie stanie po całej zimie. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że w takim samym jak trzy miesiące temu – wystarczyło zwykłe przemycie by znów błyszczały.

Przyznam, że z niecierpliwością przebieram nogami, wyczekując widoku złożonego Mercedesa 190 W201 na tych felgach – wszystko wskazuje na to, że warto jeszcze trochę poczekać.

Wypolerowana felga po trzymiesięcznej próbie odporności na warunki zewnętrzne
Wypolerowana felga po trzymiesięcznej próbie odporności na warunki zewnętrzne© fot. Kamil Kobeszko

Ostateczny efekt czyszczenia elementów i polerowania felg zaprezentuję, gdy będą już założone na samochodzie. Wszystko wymaga odpowiedniej oprawy i nie chcę przedwcześnie zdradzać końcowego efektu.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)