Rajd Monte Carlo 2012 - wszystko wraca do normy [WRC]

Rajd Monte Carlo 2012 - wszystko wraca do normy [WRC]

Monte Carlo 2012
Monte Carlo 2012
Marcin Łobodziński
23.01.2012 07:00, aktualizacja: 12.10.2022 13:03

Gdy zbliża się Rajd Monte Carlo, serca rajdowych fanów zaczynają bić szybciej. Rusza bowiem kolejny sezon rajdowy. Po trzech latach nieobecności Monte Carlo w kalendarzu WRC wszystko wraca do normy. Dosłownie wszystko…

Wszystko, również klasyfikacja generalna w tym rajdzie, przynajmniej w zakresie 1 miejsca. Sebastien Loeb zwycięża po raz kolejny w asfaltowym klasyku rozpoczynającym sezon WRC 2012.

Skoncentrowany, szybki, bezbłędny (fot. Citroen)
Skoncentrowany, szybki, bezbłędny (fot. Citroen)

Jeśli ktokolwiek ma jakiekolwiek wątpliwości co do najlepszego kierowcy rajdowego wszech czasów, to przypomnę dwa fakty. Pierwszym niech będzie 6 zwycięstwo Loeba w 80 Rajdzie Monte Carlo. To więcej, niż mają niektórzy wielcy kierowcy w całym swoim dorobku we wszystkich rundach. A jeśli mowa o dorobku, to Sebastien Loeb zwyciężył właśnie po raz 68 w swojej karierze. Drugi na liście największych zwycięzców jest niejaki Marcus Gronholm z dorobkiem 30 zwycięstw. Słownie: trzydziestu – to nie pomyłka! Byłbym zapomniał o 8 mistrzowskich tytułach zdobytych z rzędu.

Wracajmy jednak do Monte Carlo. Mistrz świata jest znany ze swej bezbłędnej, konsekwentnej i szybkiej jazdy oraz z doskonałego wyczucia pogody i warunków panujących na trasie. W Monte Carlo daje mu to ogromną przewagę - dobór odpowiedniego ogumienia był tu kluczowy. No dobrze, jest to kluczowa sprawa w każdej rundzie WRC, ale w tym przypadku zły wybór oznaczał stratę minuty na jednym odcinku.

Hmm...co by tu wybrać? Nowicjusze nie mieli łatwego życia (fot. Citroen)
Hmm...co by tu wybrać? Nowicjusze nie mieli łatwego życia (fot. Citroen)

Doskonale wie o tym Petter Solberg, który popełnił błąd w wyborze opon na odcinek nr 12. Norweg zabrał ze sobą na wcześniejszą próbę komplet slicków i włożył dwie zimówki z kolcami do bagażnika. Pozwoliło mu to zwyciężyć na próbie nr 11, ale na kolejnej stracił do Hirvonena – zwycięzcy oesu – całą minutę i 46 sekund!

Kierowcy różnie sobie radzili. Jedni ryzykowali, jak wspomniany Solberg, inni kombinowali na różne sposoby. Zakładanie różnych opon na osie stosuje się od dawna np. na odcinkach o mieszanej nawierzchni. Ale w tegorocznym Monte Carlo była metoda na krzyż i metoda prawo-lewo. Pierwsza polegała na założeniu „kolców” na jedno koło przednie i na jedno tylne, znajdujące się po drugiej stronie niż to przednie. Druga metoda dotyczyła bardziej różnych mieszanek slicków niż rodzajów opon. Twarde zakładało się np. na lewą stronę, więc miękkie trafiały na prawą. Przynosiło to lepsze lub gorsze efekty, ale metoda na krzyż działała, o czym przekonali się m. in. Loeb, Hirvonen i Latvala.

Jari-Matti Latvala jako jedyny rzucił rękawicę Loebowi
Jari-Matti Latvala jako jedyny rzucił rękawicę Loebowi

Jari-Matti Latvala był jedynym śmiałkiem, który zdecydował się podważyć dominację Loeba w Monte Carlo. Fin jechał jak zwykle na bombę. Na OS2, pokonał 2 Solberga o 28 s, a Loeba o 52 s. Po 3 odcinkach miał już 30 s przewagi nad Loebem. Apetyt Latvali na zwycięstwo był tak wielki, że młody Fin aż się zakrztusił i jedyne, co zdążył połknąć, to pigułka goryczy, po tym jak wylądował poza drogą na OS4.

Od tej pory Sebastien Loeb pokazywał jedynie pozostałym, jak bardzo są słabi. Loeb miażdżył konkurentów swoimi wyborami opon i szybkością na oesach. Na pewno mógł na tym skorzystać Mikko Hirvonen, który przecież wiedział, jakie opony wybiera Loeb, i dobierał podobnie, ale świeży nabytek Citroena najpierw musiał się wyjeździć w swoje nowe auto. Trwało to mniej więcej do OS13, kiedy to odnotował pierwsze zwycięstwo za kierownicą Citroena DS 3 WRC. Kolejne dwa odcinki również padły łupem Fina, ale było już trochę za późno i w planach pozostało utrzymanie dobrej, 4 pozycji.

fot. best-of-rallylive.com
fot. best-of-rallylive.com

Hirvonena próbował podgryzać Evgeny Novikov, startujący w tym sezonie dla ekipy M-Sport Ford World Rally Team. Rosjanin jechał szybko i nawet całkiem równo, tocząc chwilami zacięte pojedynki z Hirvonenem. Załapał się też na 1 punkt na Power Stage. Wyjazd z Monte Carlo z 11 punktami to dobry początek sezonu.

Rewelacją rajdu, przynajmniej w jego pierwszej połowie, był Sebastien Ogier, który zawstydzał chłopaków jadących „wurcami” swoją Fabią S2000, przygotowaną przez Volkswagen Motorsport. Fabia Ogiera biła dużo szybsze samochody, na dwóch próbach uzyskując 3 i 4 czas. Do OS9 utrzymywał 6 miejsce w generalce, ośmieszając talent Francois Delecoura (tak, tego, który kiedyś śmigał Peugeotem 306 Maxi), Otta Tanaka, czy nowy nabytek Mini – Pierre Campanę. Wszystko układało się pięknie, a najprzyjemniej było włożyć Loebowi na OS2 ponad 20 s. Niestety, ponieważ Skoda zaczynała swoją szybkością przekraczać granice ludzkich możliwości, Ogier stracił nad nią panowanie w trakcie cięcia bardzo szybkiego łuku. W końcu żaden Sebastien, nawet z Francji, nie jest nadczłowiekiem.

Sebastien Ogier był szybki, nawet za szybki...
Sebastien Ogier był szybki, nawet za szybki...

Śledzenie czasów Sebastiena Loeba w całym rajdzie było jak zastanawianie się, czy puszczą w TV kolejny odcinek "Mody na sukces", czyli bez sensu. Przecież kwintesencja rajdów to walka o sekundy i zmiana pozycji między kierowcami na kolejnych oesach. Byłoby naprawdę nudno, zwłaszcza po odpadnięciu Latvali i później Ogiera, gdyby nie Dani Sordo i Petter Solberg.

Petter Solberg męczył Daniego Sordo przez 4 dni
Petter Solberg męczył Daniego Sordo przez 4 dni

Ta dwójka – jeśli byłeś fanem jednego z nich – z pewnością dostarczyła Ci największych emocji. Obaj bardzo chcieli to drugie miejsce - najlepsze, jakie mogli wywalczyć. Tak bardzo, że Dani Sordo jechał na granicy ryzyka, a Petter Solberg był rozdarty pomiędzy swoimi ambicjami a zdrowym rozsądkiem, o którym przypominał mu Malcolm Wilson.

Dla Forda – po odpadnięciu Latvali – 15 punktów w klasyfikacji producentów było na wagę złota w obliczu wyjazdu z zerowym dorobkiem. Ale Petter Solberg nie należy to kierowców, którzy jeżdżą po punkty. Niestety, sytuacja Norwega i tak jest trudna (tylko roczny kontrakt z Fordem), więc trzeba było jakoś pogodzić serce i rozum.

Dla Daniego Sordo drugie miejsce, prawie jak zwycięstwo (fot. Mini WRT)
Dla Daniego Sordo drugie miejsce, prawie jak zwycięstwo (fot. Mini WRT)

Drugiego dnia Solberg, z błogosławieństwem Wilsona, jedzie na maksa. Walczy z Sordo łeb w łeb, zmieniają się prowadzeniem po niemal każdym oesie. Trzeciego dnia po wpadce z doborem opon kierownictwo Forda i kierowca uświadamiają sobie, że jednak lepiej wywieźć te 15 punktów. Malcolm wydaje polecenie, a Solberg przyjmuje do wiadomości, po czym… wygrywa trzy z czterech sobotnich odcinków specjalnych.

Nie wystarcza to jednak do pokonania jadącego ze znaczną przewagą Daniego Sordo. Hiszpan co prawda musiał się pilnować, ale nie dał sobie odebrać srebra. Dla niego i zespołu dojechanie na drugim miejscu było bardzo ważne w kontekście przyszłości programu Prodrive-Mini WRC.

Żeby nie było żadnych wątpliwości, kto rozdaje karty w Monte Carlo, Sebastien Loeb zwycięża na niedzielnym Power Stage, zdobywając tym samym komplet 28 punktów. Za Loebem dojeżdża Hirvonen, zgarniając 2 bonusowe punkciki. Ostatecznie kończy imprezę na 4 pozycji.

Miałem dużą przewagę nad drugim zawodnikiem, ale nie powiedziałbym, że to było łatwe zwycięstwo. Musieliśmy się przystosować do różnych warunków i moje prowadzenie zostało wypracowane dzięki lepszym wyborom opon (…) Citroen DS3 WRC spisywał się jak marzenie. Miałem dobre wyczucie od początku rajdu i utrzymywałem dobry rytm. Z pewnością dobrze rozpocząć sezon w ten sposób.

Sebastien Loeb

Michał Kościuszko wygrywa w PWRC (fot. best-of-rallylive.com)
Michał Kościuszko wygrywa w PWRC (fot. best-of-rallylive.com)

Jeśli obiektywnie spojrzeć na to, co działo się w klasyfikacji PWRC i SWRC, to nie można powiedzieć, że nie wiało nudą. Michał Kościuszko nie miał rywali – dosłownie. Jedyną rywalką Polaka była Angielka - Louise Cook – jadąca przednionapędową Fiestą ST zgłoszoną do PWRC. Co prawda były emocje po tym, jak zastrajkowała skrzynia biegów, po czym nowa skrzynia zacięła się na 3 biegu, ale jazda 4 i 5 dnia polegała na asekuracyjnym pokonaniu dystansu rajdu w celu dojechania do mety. Radość Michała wynikała bardziej z ukończenia Monte Carlo niż wygranej w klasyfikacji PWRC.

Bardzo się cieszę, że jesteśmy na mecie Monte Carlo, bo wydarzenia ze wczora nie zapowiadały tak optymistycznego zakończenia. Była to prawdziwa walka o przetrwanie. Awarii uległy dyferencjał i skrzynia biegów. Niesprawnym autem jechaliśmy 18 km i 40 km dojazdówki. Mechanicy mogli tylko usprawnić samochód (...) W zapasie mieliśmy tylko 2 minuty dodatkowego spóźnienia. Presja czasu była ogromna, tym bardziej że na tym rajdzie skorzystanie z SupeRally nie było możliwe. Podjęliśmy wyzwanie i próbowaliśmy przejechać dwa kolejne oesy nie w pełni sprawnym samochodem. Z wielkimi trudnościami udało się dojechać do mety sobotniego etapu. Pozostał nam już tylko super special w niedzielę i wiara, że samochód da radę dojechać do mety w Monaco. Jesteśmy tutaj i jest to najlepsza wiadomość w ciągu ostatnich 5 dni. Wywozimy z Monte Carlo 25 punktów i jako liderzy PWRC wystartujemy w kolejnej rundzie mistrzostw świata.

Michał Kościuszko

Co za pech Per-Gunnara Anderssona. Jazda po pewne zwycięstwo zakończona w płomieniach (fot. best-of-rallylive.com)
Co za pech Per-Gunnara Anderssona. Jazda po pewne zwycięstwo zakończona w płomieniach (fot. best-of-rallylive.com)

Podobnie cieszył się zwycięzca w klasyfikacji SWRC – Craig Breen. Brytyjczyk jechał w cieniu Per-Gunnara Anderssona startującego w barwach Proton Motorsports, dopóki żółta rajdówka nie stanęła w płomieniach. Breenowi już nikt nie zagrażał w zdobyciu kompletu punktów.

To niesamowite. P-G jechał fantastycznie i nigdy bym go nie dogonił. Bądźmy realistami. Pozostałem sam i nie zamierzamy świętować zwycięstwa w Rajdzie Monte Carlo.

Craig Breen

W lutym czeka nas śnieżny klasyk pod tytułem Rally Sweden. W przeciwieństwie do Monte Carlo jest to runda, w której może wygrać kilku zawodników. W zeszłym roku rewelacyjnie spisali się Mads Ostberg i Mikko Hirvonen. No cóż, w końcu to twierdza Skandynawów. Szkoda, że zdobyta kilka lat temu przez niejakiego Sebastiena Loeba.

Klasyfikacja generalna Rallye Monte Carlo

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)